Mam do was małe pytanie.
Ok ok 3-4 miechów jeździłem na rowerku z pełnym obciążeniem przez 1 godzinę, trzeba przyznać, że na nogach ładne mięśnie mi się zrobiły i mi trochę tłuszcz z ud zszedł. Hmm z brzucha ubyło mi z 12 cm i schudłem ok 5 kg (być może więcej, ale mam niedokładną wagę).
Właśnie tak się zastanawiam, czy jeżdżenie na pełnym obciążeniu ma sens?? bo głównie pracują mięśnie nóg.
Dziś postanowiłem przez 1 godz. pojeździć na rowerze bez dużego obciążenia (prawi bez), w sumie szybko ten czas zleciał niż ćwicząc na rowerze z max. obciążeniem. Praktycznie nawet się nie spociłem, pić mi się nie chciało. Wcześniej jako jeździłem ja pełnym obciążeniu to byłem całyyy zapocony strasznie mi się pić przez następną godzinę ...
Nie wiem właśnie na jak obciążeniu jeździć, na jakim są najlepsze efekty spalania tłuszczu?????, na tym malutkim obciążeniu starałem się w ciągu 1s zrobić nogami dwa kółka (mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi), dlatego, że nie mam pulsometru podobno jest ważny to myślałem, że można to w taki sposób zastąpić.
Moja dieta... trudno o niej opisać, śniadalnie jem przeważnie w sokole o godz. 9 rano, nie wiem dlaczego, ale wcześniej nie mogę tego zjeść bo nie jestem głodny. W mojej dicie, jest dość dużo suków typ Tymbark Vega, i soczki 1 dniowe Marwit (pomarańcz, marchewka, albo grejfut).
Masła nie ruszam kanapki jem z białym serem, mięso to nie za specjalnie.
Czekam na porady, bo właśnie jest problem z tym rowerem...