No i jestem po pierwszym treningu JKD
Treningi prowadzi (jak wspomnialem na poprzedniej stronie) Marko Kalker, uczen Jerry'ego Poteeta. Wg. jego slow, praktykuje i uczy JKD dokladnie tak, jak stworzyl to Bruce Lee, bez pozniejszych zmian i dodatkow. Coz, musze przyznac, ze facet ma sylwetke i ruchy Bruce'a, gdy demonstrowal techniki czulem sie jakby krecili film z Bruce
Co do samego systemu, to jest to cos ZUPELNIE innego niz dotychczas poznawane przeze mnie karate i jj. Kompletnie inna pozycja, sposob poruszania (footwork), zadawanie ciosow w ruchu itp. Czulem sie zagubiony
No i straszliwa "prawostronnosc" koncepcji. To znaczy niemal wszystkie techniki obrony i ataku wykonywane prawa reka i prawa noga. Garda jakas dziwna, bardzo blisko ciala i na wysokosci barkow.
Co do uderzen rekami, to wydaje mi sie, ze sposob ich wykonywania nie pozwala na wykorzystanie pelnej sily, ale pewnie sie myle. Za to daje jakby wieksza szybkosc i zasieg w porownaniu do "karateckich" czy bokserskich uderzen. (Nie, nie trenuje karate tradycyjnego
)
No i takie mam wrazenia z treningu...
Jedna rzcz mnie zastanowila, Kalker mowil, ze nie ucza grapplingu, bo Bruce nigdy tego nie stosowal i nie uczyl. To jak to wlasciwie z tym bylo?
Acha, minimalnie koncepcja ruchu przypomina mi ta, z ktora zetknalem sie na treningu sanda (ale tylko minimalnie), moze to te chinskie korzenie?
"I don't want knowledge, I want certainty" -- David Bowie