Ataki psów

Nie wiem, czy ten temat był już poruszany. Chodzi o gazy pieprzowe itp. Wszędzie są strasznie różne opinie. Czytałem na necie opinie, że może to psa jeszcze bardziej wkurzć. W dziale "gazy pieprzowe i paraliżujące" też opinie są różne. Czy ktoś z was używał pieprzu czy CS???

szczerze albo pies dostanei max Pier***** i cie rozszarpie i pogryzie lub wątpie że ktoś zdązy gaz wyciągnąć bo chyba lepiej sie zasłonić niz zostac z opuszczonymi rekami w kieszeni szukającymi gazu odsłaniając się totalnie psowi ... :/

Turok ile to juz lat? I wciaz nic nie zmadrzales?

Dzievirz - mam moze caly czas chodzic z ta wiatrowka???

Zapraszam jeszcze raz do lektury tematu:
Obrona przed psem:
https://www.sfd.pl/temat10473/
Jesli nie macie sily na raz, to proponuje na raty. Szczegolnie druga polowe polecam.

Tak tylko zapytałem... Poza tym są jeszcze wiatrówki-pistolety...

o, cikeawy temat, nie czytałam calego bo za duzo stron i za mało czasu
niemniej.. pies jest raczej takim stworzeniem ktory tak sobie bez powodu na ludzi chyba nie napada.. no chyba ze.. własnie - chyba ze sie wrzeszczy albo ucieka, ile razy mnie zaatakowal pies, raz był to duzy pies (taki jakis wilczurowaty), zerwał sie z łancucha a ja szłam akurat z kolezanka, widziałam ze do nas biegnie z zebami na wierzchu, baaardzo sie balysmy ale powiedzialam jej ze ma sie nie ruszac, nie krzyczec, nic nie mówic i na niego nawet nie patrzec! stanelysmy jak wryte a pies.. no cóz, dobiegl do nas, rzucal sie przeokrutnie ale nas nie dotknal.. trwalo to chwile az w koncu ktos raczył wyjsc z domu i go wziać.
Jak jade rowerem i zaczyna gonic mnie pies robie to samo: schodze z rowera i nie ruszam sie, czekam az psu sie znudzi i sobie idzie. No kiedys trwalo to z dobre 10 min ale co moge powiedziec..
nigdy w zyciu pies mnie nie ugryzł (tfu tfu puk puk)

ta ankiete nalezałoby troche zmienic, tzn dodac własnie to co powinnosie robic: nie rzucac sie, tylko stac i nie wrzeszczec, jak wy robicie tak jak jestw ankiecie no to powodzenia, kiedys pewnie ktorys wam cos odgryzie

Zmieniony przez - oska5 w dniu 2007-02-01 09:31:07

oska, nie żebym Cię straszył, ale raz tak właśnie zrobiłem - i mały wredny ujadający ratlerek upier... mnie w łydkę...

ja tak robie w 99,9% i jeszcze żaden mnie nie ugryzł, uciekam tylko wtedy jak wiem ze uciekne, czyli jak jade rowerem i goni mnie cos małego.
Gdybysmy wtedy z kolezanka probowaly uciekac, rzucac sie.. skonczyloby sie pewnie na ciezkich szarpanych ranach bo ten pies cale życie na łańcuchu wisiał, nie był w ogole nauczony "do ludzi".

Takie sytuacje to myślę ze zależą w dużem mierze od psa. Wątpię zeby biegnący na ciebie amstaff zatrzymał się tylko dlatego ze ty stoisz.

a wyobraz sobie ze ja miewam takie sytuacje dosyc czesto! (czesto bo jezdze duzo na rowerze po okolicznych wiochach) i atakuja mnie nie tylko małe kundelki ale tez duze psy! nie raz tak mialam, ze biegl do mnie duzy pies, ja stawałam (bardzi schodziłam z rowera) i on po prostu odchodził! Ewentualnie poszczekał troche.
gdy przestajesz sie ruszac pies traci toba zainteresowanie, nie jestes dla niego atrakcyjny, stajesz i on jest zdezorientowany, nie wie co ma zrobic.
Nie mówie o skrajnych przypadkach jak pies ktory cale zycie był izolowany od ludzi, wisiał na lancuchu, żąrcie dostaje raz na ruski rok, badz siedzi w kojcu i uda mu sie wyrwac.. na takiego to nie ma metody..

Zmieniony przez - oska5 w dniu 2007-02-01 20:26:36