Dzisiejsze poranne zmęczenie sprawiło, że zanotowałem małą wtopę. Zaspany ruszyłem do kuchni, przyrządziłem i łyknałem XPanda i dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, że dziś jest dzień treningowy i miałem go walnać przed i po treningu. Cóź, potreningowego XP dziś nie bedzie, ograniczę się do przedtreningowego, który jest i tak najistotniejszy. Może przynajmniej dzięki temu da się łatwiej zasnąć. Na plus mogę zanotować, że poranne białko zmieszane z mlekiem, ryżem i kawałkiem lodów smakowało przyzwoicie i zdążyłem je pochłonąć w całości.
Dziś na trening ruszam zaraz po pracy. Zrobiłem ostatnio 2 projekty (dzięki jednemu z nich zoptymalizowałem stany magazynowe i zredukowałem je o niecałe 2 mln zł!!!, a najgłówniejszy Boss nawet nie mailnął, że jest to kawał szokująco dobrej roboty. Nie wiem, może go jeszcze ten szok trzyma, a może wcale go to nie cieszy, bo foruje kogoś innego... Tak zasrane właśnie bywa życie. Kiedyś w liceum wygrałem olimpiadę otrograficzną, pokonując jakieś stado faworyzowanych prymusów, to nauczycielka od polskiego „zapomniała” mi podać termin olimpiady miedzyszkolnej, a nagrodą za zajęcie tam miejsca w 10-tce (co by mi się pewnie udało) była piona na świadectwie. Wtedy się wkurzyłem i pionę i tak miałem. Teraz też dam rade. Póki co, musze irytację odreagować na sztandze.
MÓJ DZIENNIK TRENINGOWY -> http://www.body-factory.pl/showthread.php?t=97