Podczas „siłownianej” rozmowy parę tygodni temu okazało się, że Xpanda walnął jeden z „kumpli” ćwiczących na siłowni. Walnął... i nic! Pozostał przy swoich 67kg. Niestety, tak to właśnie wygląda, gdy człowiek myśli, że odżywka zastąpi pożądne się odżywianie. A’propos odżywiania, to postanowiłem rano pochłaniac białkową odżywkę wymieszaną z ryżem. Niestety, w przypadku białkowego „nocnego” Treca było to możliwe, bo odżywka miała formę puddingu (pod koniec paczki zaczęła mi nawet smakować i na dodatek dawali miarkę do małej paczki!), natomiast Biogenix jest płynny i posiłek wyglada niczym ryż w brązowym płynie. Uff, bedę musiał chyba to mixować z lodami, bo inaczej żucie papki bedzie trwało z 15 minut. Dziś się nie wyrobiłem i ostatecznie musiałem wypić białko i wywalić pozostałą połowę ryżu, potem zaś czekał mnie sprint do autobusu, co jest mało wygodne i bezpieczne, zwłaszcza w skórzanych butach, z teczką w ręku.
Wpadłem dziś do Rafałowego sklepu, gdzie R. poratował mnie Kaizenowską miarką kaliber 28,4g (kolejny dowód na słuszność mojej teorii wyjaśniającej, kto wyjada ze sklepu większość odżywek, pozbawiając klientów towaru) do dawkowania białka (mierzenie porcji białka Biogenixa stołową łyżką mnie nie bawi). W zamiar poprosił bym dobrze o nim pisał, nazywał go „Dobry Rafał” i rozwiał plotki, że w trakcie robienia masy wykrada z wózków i pożera małe dzieci. Cóż, postaram się. Swoją drogą muszę później tę miarkę oprawić w jakiejś szklanej skrzynce i schowac do szafy. Gdy Białkowy Skrytożerca wygra Mr. Olimpię, to ten kawałek plastiku będzie w środkowiskach kulturystycznych fetyszystów wart grubą kasę. Przy okazji wizyty chciałem kupić 2 „awaryjne” batony białkowe Olimpu. Zgadnijcie co... otóż, żadnego nie było! Wg Rafała sklep wyczyściła mu dziś dziewczyna, która wykupiła po 25 sztuk z różnych smaków w prezencie dla chłopaka (jeśli dobrze usłyszałem). Rafał, ja Ciebie proszę: jak zgłodniejesz i znowu oczyścisz sklep, to wymyśl jakąś bardziej prawdopodobną historię, w stylu „Pojawiła się kadra Marsjańskich kulturystów i wszystko wykupiła” bądź „wpadł Sanepid i zabrał do testów”. Cokolwiek, byle bardziej prawdopodobnego . Aha, miałem napisać jak fajnie jest u niego w sklepie. No więc sklep jest bardzo przejrzyście urządzony i jest całkiem sporo miejsca... dopóki R. nie wstanie i wyjdzie zza biurka. W tym miejscu pora na cenną wskazówkę: najwięsze rabaty można uzyskać po wypowiedzeniu tajnego hasła w formie następującego zapytania: „Czy jest tu gdzieś w okolicy sklep z materiałami budowlanymi?” To działa w 100%, prawda Rafał?
MÓJ DZIENNIK TRENINGOWY -> http://www.body-factory.pl/showthread.php?t=97