Piotrek: bardzo proszę, krótkie wyjaśnienie (posłużę się swoją wypowiedzią z innego posta):
Organizm przez cały czas czerpie energię z trzech źródeł - cukrów (magazynowanych w mięśniach i wątrobie pod postacią glikogenu), tłuszczów (magazynowanych w adipocytach - komórkach tkanki tłuszczowej) oraz białek (z których zbudowane są m.in. mięśnie). Wszystkie są zużywane jednocześnie, jednak w różnych proporcjach.
Podczas diety głodówkowej organizm czerpie na początku większość energii z tłuszczu (z mięśni ilości śladowe). W miarę upływu czasu udział spalania mięśni rośnie, a tłuszczu maleje (zdaniem organizmu zapasy tłuszczu mogą decydować o życiu lub śmierci) - jest to tzw. tryb oszczędnościowy.
Przemiana materii jest spowalniana jak tylko się da, wydatki energii na podstawowe funkcje życiowe są systematycznie zmniejszane i dzięki temu organizm może spalać mniej tłuszczu (występują tu problemy z koncentracją, rozdrażnienie, przemęczenie itp.)
Spalanie mięśni również pomaga, bo mięśnie są tkanką aktywną i wymagają energii do samego ich utrzymania - dzięki spalaniu mięśni organizm dalej minimalizuje wydatki energetyczne i spala mniej tłuszczu.
Jeżeli podczas takiej diety dołączysz intensywny trening, to po wyczerpaniu i tak już mocno uszczuplonych zapasów glikogenu (wystarczy 20-30 minut aerobów) organizm przestawia się na intensywniejsze spalanie tłuszczu i mięśni (tracisz obie tkanki). Na początku udział tłuszczu jest znacznie większy, jednak wraz z upływem czasu tłuszcz jest coraz bardziej "oszczędzany", a mięśnie nie. Dzięki ćwiczeniom nie następuje drastyczne spowolnienie metabolizmu, ale metabolizm jest w tym wypadku mieczem obosiecznym, bo organizm pali zarówno tłuszcz, jak i mięśnie.
W efekcie może się zdarzyć, że ktoś po 2 tygodniach diety głodówkowej odnotuje utratę 8 kg wagi. Cóż jednak z tego, skoro 4 kg z tego to woda (na początku redukcji zawsze schodzi parę kg wody), 2 kg to mięśnie i tylko 2 kg to tłuszcz ? Nigdy nie należy dążyć do utraty
wagi, tylko do utraty
tłuszczu. To ogromna różnica.
Na zakończenie - organizm z reguły woli spalać to, czego ma nadmiar. Dzięki temu osoby z solidną nadwagą mają małe szanse na spalenie mięśni, podczas gdy osoby szczupłe, chcące spalić resztki tłuszczu podskórnego, muszą się o te mięśnie bardzo troszczyć. Podobny wpływ ma genetyka - są ludzie, którym nawet poważne uchybienia żywieniowe uchodzą płazem. Tyle tylko, że nie należy ich brać za przykład.
Po dalsze informacje zapraszam do postów podwieszonych tutaj w Odżywianiu oraz w dziale Fitness, a w szczególności do tego artykułu:
https://www.sfd.pl/temat128699/ . Będzie dobry na początek.
ca1-: pomijając fakt, że autorka jest kobietą
, waga nie świadczy wcale o stopniu zatłuszczenia. Twój program natomiast to katastrofa. Zapraszam do lektury postów podwieszonych. Koniecznie. Ja rozumiem, że człowiek jest w stanie znieść bardzo wiele, ale nie sztuką jest pracować ciężko, sztuką jest pracować mądrze. Nie marnuj swojej wytrwałości i siły charakteru na nieprzemyślane przedsięwzięcia. Wiedza to podstawa.