Jak zaczynałem zabawę z kulturystyką to moi bardziej doświadczeni koledzy sugerowali żebym na początku nie martwił się tłuszczykiem bo to nieuniknione. Tak samo z obwodem brzucha. Więc ćwiczyłem sobie spokojnie w nadziei że jak przyjdzie czas to jakoś to zejdzie. Teraz zaczynam się martwić bo tłuszczyk schodzi jakoś z brzucha a worek pozostaje. Myślałem że jak będę jadł mniej w porcjach to brzuch się skurczy. Ale guzik prawda. Ale nie ma co , trzeba działać.
Jak sugerował Kolega wyżej trzeba bardzo wzmocnić brzuch żeby trzymał te wszystkie bebechy w środku. Trochę to dziwne bo cały czas teraz jade na brzuch ostro ale może on wciąż jest za słaby. Trudno mi uwierzyć że mogę mieć jeszcze mocniejszy ale katuje dalej.
Myślę że coś jest na rzeczy z ćwiczeniami. Jak teraz sobie prównuje dwa cykle treningowe na brzuch: abs II i 6 Weidera to są tam ćwiczenia które w większości mają spalać smalec. Ale w wyższych poziomach abs II są ćwiczenia które owszem, mają spalać tłuszcz ale ewidentnie mają go wzmocnić. Są to głównie ćwiczenia w zwisie kiedy to podnosimy nogi do góry. Nie ma tam wtedy takiego pompowania jak np. w różnego rodzaju spinaniach brzucha w leżeniu na podłodze. Wtedy tylko liczy się siła brzucha w podciąganiu nóg.
Mam nadzieję że to dobrze interpretuję ale tu niech się już mądrzejsi ode mnie wypowiedzą.
Dodatkowo sobie pomyślałem że obok wzmacniania brzucha od przodu i boku należało by wzmocnić prostowniki grzbietu żeby wydęty brzuch nie obciążał aż tak mocno dolnego odcinka kręgosłupa. Jeśli cały pas do okoła będzie silny to nie ma bata, musi wszystko zostać utrzymane.
Najbliższe tygodnie pokażą czy to się sprawdzi.
Tutak linki jakby co do abs II i 6 Weidera jakby ktoś był tego ciekaw chyba że już wszyscy to jedziecie albo już nawet skończyliście
https://www.sfd.pl/temat180570/
http://kulturystyka.com.pl/a/26216