osobiście uważam, że kobiety parające się kooltoorystyką (czytaj: czyli robiące masę) w zdrowym wymiarze, pozostają kobiece; jednak na ile i dla kogo, to kwestia upodobań/preferencji, ponieważ jeden woli eteryczne panie w rozmiarze 36 i mniejszym, a inny bardziej umięśnione; to samo tyczy się pań - jednej dobrze ze sobą tak, droogiej inaczej; osobiście nie negooję wyglądu zawodniczek jako "zmasowanych powyżej średniej pań", być może dlatego, że patrzę na nie pod nieco innym kątem - oceny sylwetki, proporcji i temu podobnych, a nie pod kątem kanonoow piękna narzoocanych przede wszystkim przez media;
to jedna kwestia
natomiast jeśli jakaś kobieta goni za masą... żeby uzyskać wysportowaną zgrabną sylwetkę, to dlaczego nie? kompletnie nie widzę w tym nic złego, gdy w szafce z sooplami zamiast karnityny będzie kreatyna , gdy zamiast - powiem kolokwialnie po kawoszowemu - "pizgania żelastffem" w postaci osławionych roożowych winylowych hantelkoow, popizga sobie 40-50kg sztangą etc.; na dobrą sprawę przykładoow można by mnożyć; ważne tylko, by kobieta nie popadła w skrajności i nie zamieniła kobiecości na maskoolinizację;
doprawdy czasem zadziwia, jak mocno stereotyp związany z żelastwem i jego "przydziałem" do płci jest zakorzeniony w loodziach... że nie potrafią, nie chcą właściwie dopoościć do siebie faktoow, ktoore przemawiają za treningiem siłowym dla pań - można wymienić cały wachlarz korzyści fizycznych i psychicznych, nie wspominając o zdrowotnych (!)... że nie mają pojęcia o barierze hormonalnej pań, a w zamian za to sądzą, że kobieta rośnie w oczach od samego patrzenia na hantle czy sztangę i tak dalej
co do mojego przykładu - to loobię ciężej popracować na treningu (niestety nie zawsze było można ze wzgl. na kontoozję), a winylowych hantelek nie znoszę...
to tyle w "telegraficznym skroocie"
Zmieniony przez - Grasik w dniu 2005-05-19 22:33:26
28:06:42:12
That is when the world will end.