Kłaniam się,
chciałem podzielić się z Wami małym podsumowaniem. Na siłownię zacząłem w wieku 47 lat zaraz po tym kiedy pracodawca uruchomił program Multisport. Przyznam, że prawie rok został zmarnowany na nieprzemyślane treningi i kontuzje. Dwa lata temu postanowiłem określić jakieś cele do których będę dążyć, bo pomyślałem, że nawet te naiwne i niezbyt ambitne są lepsze od żadnych. I tak postanowiłem sobie, że do 50:
- pozbędę się odstającego brzucha i fałdów bocznych - zaliczone. Widać nawet kratę na brzuchu
- 100 kg w wyciskaniu sztangi na klatę na płaskiej - zaliczone w ciągu 1,5 roku (zaczynałem od 60 kg)
- 100 kg w przysiadzie - zaliczone po dwóch latach (ciężko było z kolanami)
- 100 kg w martwym - zaliczone (z nawiązką) po 1,5 roku
- 10 podciągnięć na drążku - niezaliczone. Zacząłem jakieś 6 miesięcy temu, a jestem na 8 (zaczynałem od zera)
- skłon głowy do kolan przy prostych - niezaliczone - jestem w połowie drogi i to jest trudniejsze niż przypuszczałem ;)
- 42 cm obwodu w bicepsie - niezaliczone. Zaczynałem od 36-37, a obecnie jest 40 (też dobrze wygląda ;)
- redukcja masy ciała o 12 kg - zaliczone i niezaliczone ;). Straciłem te 12 kg i ważyłem 80 kg przy 178 cm wzrostu, ale po ostatnich wakacjach dodałem 5. A redukcja i docinka to nie jest moją mocna strona ;) Na szczęście brzuch jest płaski.
Z innych korzyści wymieniłbym przede wszystkim większa pewność siebie oraz to, że nie żrę bez opamiętania kebabów, słodyczy, ciastek i innych klusek. Najciekawszą rzeczą jednak jest to jak reaguje na mnie otoczenie. Nie potrafię tego wyjaśnić do końca, ale wysportowany 50-latek budzi jakiegoś rodzaju szacunek połączony z niedowierzaniem, że jeszcze można i że komuś się chce w tym wieku ;) Żeby nie był źle zrozumiany, nie jest tak, że kopary facetom opadają do podłogi, a młode laski zaczynają zaloty, co to to nie :), ale proszę mi wierzyć, że widzę różnicę.
To tyle. Wczoraj skończyłem właśnie 50 lat i tak mnie naszło :)
Pozdrawiam serdecznie.
chciałem podzielić się z Wami małym podsumowaniem. Na siłownię zacząłem w wieku 47 lat zaraz po tym kiedy pracodawca uruchomił program Multisport. Przyznam, że prawie rok został zmarnowany na nieprzemyślane treningi i kontuzje. Dwa lata temu postanowiłem określić jakieś cele do których będę dążyć, bo pomyślałem, że nawet te naiwne i niezbyt ambitne są lepsze od żadnych. I tak postanowiłem sobie, że do 50:
- pozbędę się odstającego brzucha i fałdów bocznych - zaliczone. Widać nawet kratę na brzuchu
- 100 kg w wyciskaniu sztangi na klatę na płaskiej - zaliczone w ciągu 1,5 roku (zaczynałem od 60 kg)
- 100 kg w przysiadzie - zaliczone po dwóch latach (ciężko było z kolanami)
- 100 kg w martwym - zaliczone (z nawiązką) po 1,5 roku
- 10 podciągnięć na drążku - niezaliczone. Zacząłem jakieś 6 miesięcy temu, a jestem na 8 (zaczynałem od zera)
- skłon głowy do kolan przy prostych - niezaliczone - jestem w połowie drogi i to jest trudniejsze niż przypuszczałem ;)
- 42 cm obwodu w bicepsie - niezaliczone. Zaczynałem od 36-37, a obecnie jest 40 (też dobrze wygląda ;)
- redukcja masy ciała o 12 kg - zaliczone i niezaliczone ;). Straciłem te 12 kg i ważyłem 80 kg przy 178 cm wzrostu, ale po ostatnich wakacjach dodałem 5. A redukcja i docinka to nie jest moją mocna strona ;) Na szczęście brzuch jest płaski.
Z innych korzyści wymieniłbym przede wszystkim większa pewność siebie oraz to, że nie żrę bez opamiętania kebabów, słodyczy, ciastek i innych klusek. Najciekawszą rzeczą jednak jest to jak reaguje na mnie otoczenie. Nie potrafię tego wyjaśnić do końca, ale wysportowany 50-latek budzi jakiegoś rodzaju szacunek połączony z niedowierzaniem, że jeszcze można i że komuś się chce w tym wieku ;) Żeby nie był źle zrozumiany, nie jest tak, że kopary facetom opadają do podłogi, a młode laski zaczynają zaloty, co to to nie :), ale proszę mi wierzyć, że widzę różnicę.
To tyle. Wczoraj skończyłem właśnie 50 lat i tak mnie naszło :)
Pozdrawiam serdecznie.
4