SigmaTauri
Dzięki ogólnie za uznanie. Obecnie mam wrażenie, że z kalkulacjami na oko przeginam w drugą stronę. Aż mi się nie chciało wierzyć dzisiaj rano, ale talia od ostatniego tygodnia poleciała w dół o prawie 2 cm, pas o 1 cm (od początku stycznia to już razem 5), łydka za to 1 cm w górę, ramię i klata bez zmian (może minimalny spadek, ale to pewnie w granicach mm). Mam raczej tendencję do niedoszacowania. Za kilka dni wracam do Polski, przyjrzę się temu lepiej.
Pas i talia są najlepszymi wyznacznikami; wygląda że dobrze idzie :) .
SigmaTauri Co do substancji o których mówiłeś to z pewnością izolat białka bo nie wyrabiam z ilością i podbiję kcal, tu mam pewność i coś co wspomaga sen bo wiem, że jest on niezwykle ważny. Czasem, jak się solidnie wymęczę śpię jak niemowlak, czasem jak dziadek budzę się po 5h i nic nie idzie dalej.
O to właśnie chodzi... Podbij białko czy kalorie jeśli widzisz sens.
Problemy ze snem, jeśli narastają i są coraz częstsze/głębsze w miarę redukcji , to niepokojący sygnał, który może oznaczać albo deficyty związane z okrojoną dietą (np.niedobór magnezu) albo nawet podwyższony kortyzol (bo stresujesz organizm niedojadając) i początki zaburzeń hormonalnych (jak spadek poziomów hormonów tarczycy).
Zdecydowanie warto na to zawsze zwracać uwagę i starać się tak jeść i suplementować, żeby ten sen był jak najlepszy.
Niepokojącym sygnałem jest też, jeśli śpisz 8-9 godzin i mimo to jesteś potem słabo wypoczęty, zdekoncentrowany.
Zbyt mała ilość kalorii upośledza nocną regenerację i tak się to może objawiać.
SigmaTauri Ogólnie jestem juz 5 tydzień na redukcji, w zasadzie codziennie utrzymuję ujemny bilans. Czy zalecane jest (bo gdzieś mi się obiła taka koncepcja o uszy), żeby w którymś momencie na kilka dni przystopować z deficytem? Jeśli tak to kiedy powinno się tak robić i na jaki czas?
Tak, taka koncepcja jest bardzo mądra. Wychodzi się na 1-2-3 tygodnie na
zerowy bilans i 'odpoczywa', zarówno fizycznie jak i psychicznie, od głodu i deficytu.
Nie ma jakichś odgórnych, sztywnych reguł, ale warto to robić co każde 6-8-12 tygodni, biorąc pod uwagę swoje samopoczucie.
Jeśli już po miesiącu masz dosyć - zrób to! Intuicja nam podpowiada czy nasze ciało i psychika potrzebują 'chwili oddechu' czy jeszcze nie...
Umiejętne 'gospodarowanie' swoimi siłami pozwala nam dobrnąć do końca redukcji czy masy, bez utraty motywacji czy powrotu do starych nawyków.
Na redukcji organizm jest w stresie i próbuje zbojkotować nasze wysiłki podsuwając wygodniejsze i przyjemniejsze opcje...
Zamiast z tym walczyć, lepiej to zrozumieć i jakoś sprytnie obejść, np. właśnie odpoczywając co jakiś czas.