Czołem,
Dla tych, którzy nie lubią narzekania, tldr: jakiś program mocno wydolnościowych ćwiczeń, ale bez obciążania kolan i barku?
Wersja długa:
Pół roku temu musiałem zrezygnować z wszelkiej aktywności. Kontuzje kolan i barku, na raz, po 15 latach różnych intensywnych sportów. Aktualnie jestem w trakcie zajmowania się ww. kontuzjami, ale to trwa. I przez pół roku forma mi tak spadła, że dramat. Spadło mi wszystko, włącznie z odpornością na choroby. Jedyne co wzrosło, to oczywiście waga. Dłużej nie mogę nic nie robić, bo mnie uj szczeli. W dodatku na co dzień praca przed kompem, więc jeszcze gorzej.
Do tej pory śmiałem się z jakichś 6-tek Weidera, apek na telefon, dzięki którym schudniesz bez wysiłku itp. uji-muji, ale obiecuję, że już nie będę :D Czy ktoś przechodził przez coś podobnego jak ja i sobie z tym poradził, dzięki jakimś domowym programom ćwiczeń, które nie obciążają barków i kolan, a jednocześnie są mocno intensywne, że naprawdę można spalić sporo kcal? Nie wiem, jakieś katowanie brzucha i pleców, cokolwiek. Tak już mam, że muszę się konkretnie zmęczyć co 2-gi dzień, bo inaczej zaczyna się u mnie równia pochyła ze wszystkim. Wydolność, samopoczucie, odporność, doszło do tego, że jak muszę 5 worków węgla do zasobnika załadować, to mnie potem 2 dni plecy bolą. No dramat jakiś. Oczywiście, jak regularnie trenowałem, to tego typu problemów nie miałem.
Rzeźbię z basenem, ale z tym są jeszcze inne problemy, więc słabo to idzie, nie będę wchodził w szczegóły. Muszę dołożyć coś w domu. Leczenie kontuzji, zanim będę mógł wrócić do którejś z normalnych dyscyplin, jeszcze może potrwać. Naprawdę prosiłbym o radę kogoś, kto to przechodził na własnej skórze, bo teoretycznych porad już się w necie naczytałem, niestety nie za wiele w tak specyficznej sytuacji pomagają. Mogę nap…lać po 1000 brzuszków/dzień, ale to pewnie nie jest dobry pomysł. Mogę zapłacić za pokierowanie, czy przygotowanie jakiegoś planu, nie mam z tym problemu. Mogę też nakupić sprzętu za 5k, jeśli to miałoby w czymś pomóc, aczkolwiek jestem przeciwnikiem hasła „tona sprzętu, zero talentu”, bo sprzęt bez podejścia i motywacji na ogół niewiele zmienia. Pomóżcie!
P.S. jeszcze doprecyzowując, w razie, gdybyście chcieli mnie wysyłać na rower, na bieżnie, pograć w siatkę, czy nawet dłuższe spacery itp. – chciałbym, próbowałem, ale póki nie pozbędę się kontuzji, to naprawdę nie da rady, źle się to kończy. A nie mogę już dłużej siedzieć na dupie i skupiać się wyłącznie na zajmowaniu się tym kontuzjami, łażeniu po lekarzach i pracy przed kompem. Dzięki, jeśli komuś chciało się to przeczytać do końca :D
Dla tych, którzy nie lubią narzekania, tldr: jakiś program mocno wydolnościowych ćwiczeń, ale bez obciążania kolan i barku?
Wersja długa:
Pół roku temu musiałem zrezygnować z wszelkiej aktywności. Kontuzje kolan i barku, na raz, po 15 latach różnych intensywnych sportów. Aktualnie jestem w trakcie zajmowania się ww. kontuzjami, ale to trwa. I przez pół roku forma mi tak spadła, że dramat. Spadło mi wszystko, włącznie z odpornością na choroby. Jedyne co wzrosło, to oczywiście waga. Dłużej nie mogę nic nie robić, bo mnie uj szczeli. W dodatku na co dzień praca przed kompem, więc jeszcze gorzej.
Do tej pory śmiałem się z jakichś 6-tek Weidera, apek na telefon, dzięki którym schudniesz bez wysiłku itp. uji-muji, ale obiecuję, że już nie będę :D Czy ktoś przechodził przez coś podobnego jak ja i sobie z tym poradził, dzięki jakimś domowym programom ćwiczeń, które nie obciążają barków i kolan, a jednocześnie są mocno intensywne, że naprawdę można spalić sporo kcal? Nie wiem, jakieś katowanie brzucha i pleców, cokolwiek. Tak już mam, że muszę się konkretnie zmęczyć co 2-gi dzień, bo inaczej zaczyna się u mnie równia pochyła ze wszystkim. Wydolność, samopoczucie, odporność, doszło do tego, że jak muszę 5 worków węgla do zasobnika załadować, to mnie potem 2 dni plecy bolą. No dramat jakiś. Oczywiście, jak regularnie trenowałem, to tego typu problemów nie miałem.
Rzeźbię z basenem, ale z tym są jeszcze inne problemy, więc słabo to idzie, nie będę wchodził w szczegóły. Muszę dołożyć coś w domu. Leczenie kontuzji, zanim będę mógł wrócić do którejś z normalnych dyscyplin, jeszcze może potrwać. Naprawdę prosiłbym o radę kogoś, kto to przechodził na własnej skórze, bo teoretycznych porad już się w necie naczytałem, niestety nie za wiele w tak specyficznej sytuacji pomagają. Mogę nap…lać po 1000 brzuszków/dzień, ale to pewnie nie jest dobry pomysł. Mogę zapłacić za pokierowanie, czy przygotowanie jakiegoś planu, nie mam z tym problemu. Mogę też nakupić sprzętu za 5k, jeśli to miałoby w czymś pomóc, aczkolwiek jestem przeciwnikiem hasła „tona sprzętu, zero talentu”, bo sprzęt bez podejścia i motywacji na ogół niewiele zmienia. Pomóżcie!
P.S. jeszcze doprecyzowując, w razie, gdybyście chcieli mnie wysyłać na rower, na bieżnie, pograć w siatkę, czy nawet dłuższe spacery itp. – chciałbym, próbowałem, ale póki nie pozbędę się kontuzji, to naprawdę nie da rady, źle się to kończy. A nie mogę już dłużej siedzieć na dupie i skupiać się wyłącznie na zajmowaniu się tym kontuzjami, łażeniu po lekarzach i pracy przed kompem. Dzięki, jeśli komuś chciało się to przeczytać do końca :D