Dużym plusem jest to, że nie słodzę herbaty ani kawy, zdarza mi się raz do roku jeśli ktoś się pomyli i mi z rozpędu poslodzi (a herbaty piję sporo).
Dzisiejszy trening:
Rdl 4x12 14kg (myślę, że mam siły na dużo więcej)
Wiosłowanie 4x12 12kg (chyba jeszcze kilka kg mogę śmiało dorzucić)
Wyciskanie stojąc
2x12 8 kg
1x12 12kg (przy drugiej serii się zorientowalam, że przecież macham gryfem 8kg a nie 10kg, więc chociaż w ostatniej serii "nadrobiłam"; ostatnie dwa powtórzenia zrobiłam ostatkiem sił, ale przynajmniej się przekonałam, że mogę to ćwiczenie wykonać z już wyższym obciążeniem)
Wyciskanie na ławce
12x10 kg
12x14kg
12x16kg
12x18kg (ostatnie powtórzenia ze sporym wysiłkiem)
Przyciąganie drążka wyciągu górnego do karku
2x12 20kg
2x12 25kg
Leg curl i leg extension
12x5kg
12x10kg
12x15kg (ostatnia seria trzęsącymi się nogami )
Nagrałam rdl i wiosłowanie (z boku i z przodu, nie wiem czy oba potrzebne?). Jutro jak będę przed komputerem, wrzucę :)
I widzę, że czas uregulować sen i NAPRAWDĘ zacząć wcześniej wstawać na poranny spacer (a nie przestawiac budzik o kolejne pół godziny), bo z 6-7k kroków "jednego dnia" robi się codziennie, a taki poranny spacerek nie dość, że obudzi to mnie trochę rozrusza. Od jutra nie będę miała wyjścia, bo mój mąż jedzie sobie na kilka dni wakacji, więc chcąc nie chcąc, psa wyprowadzać muszę osobiście