SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Bartek Rąpała - Przygotowanie jesień 2022

temat działu:

Przygotowanie do zawodów

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 17218

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 97 Napisanych postów 151 Wiek 33 lat Na forum 3 lata Przeczytanych tematów 936
MARIAN 17
Każde doświadczenie jest bezcenne, a uczymy sie cały czas, tez często coś u mnie robimy innego/nowego i potem już wiem ze np pierwszy i onstatni raz taki manewr ;d


No, dla mnie własnie bezcenne doświadczenie, ktoś może powie a po co, czas zmarnowany. Ano, błędy które się popełnia samemu się prowadząc są z reguły dwa - albo za duży deficyt, czy to mniej żarcia czy więcej cardio - to właśnie sobie sprawdziłem jak się da i jestem mądrzejszy. A drugi problem za dużo wspomagania;D a z tym to akurat problemu nie mam, pewnie nie wg każdego, ale uważam, że jest rozsądek i sens;)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 97 Napisanych postów 151 Wiek 33 lat Na forum 3 lata Przeczytanych tematów 936
I jeszcze uzupelnie wpis, znalazłem ustawienie w aparacie, które mi wszystko wygladzalo. I stestowalem od razu



Także tak to wygląda, zostało mi równo 47 dni na przygotowanie się do masy
1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 97 Napisanych postów 151 Wiek 33 lat Na forum 3 lata Przeczytanych tematów 936
Bardzo nie lubię robić sobie z buzi d***, ale tym razem zrobiłem. Plany były już jasne, dziennik miał być prowadzony i wyszło jak wyszło.

Chwilę po ostatnim poście wypłynął problem u jednej z najbliższych osób no i wszystko mi się rozjechało. Ja tam jakoś mega ciężko w życiu nigdy chyba nie miałem, nie ma co się oszukiwać, ale chwilę już żyje, problemy ma każdy do tej pory, od 2014 czyli od roku, gdy jestem w jakimś reżimie treningowym, dietetycznym. Nie zawsze szło jakbym chciał - zawsze każda przeszkoda raczej właśnie pchała mnie do cięższej pracy, na treningach mogłem się wyżyć, odreagować. Tym razem nie wiem czemu, ale poszło to całkiem w drugą stronę.

Na początku niby ok, plan działania, pozytywne nastawienie, jakiś tam trening wypadł, parę posiłków, opracowane rozwiązanie problemu. A później dzwonił telefon, okazywało się, że jest jeszcze mniej kolorowo i tak powoli popadłem w takim marazm. Budziłem się rano, rozkminy czy to ogólnie ma sens, bywało, że szedłem na trening i wychodziłem, bo skupienia zero. Rozjechały się przez te tygodnie i treningi i cardio i żarcie, sporo wyjazdów do rodzinnego miasta, gdy coś tam wychodziło nowego, czy trzeba było wesprzeć na duchu.

Zagłębiać się w temat nie będę, Internet to nie miejsce na prywatne problemy, tylko no cóż, tym razem gdzieś uciekła ze mnie dusza sportowca, cała ta rutyna, a ja okazałem się słaby psychicznie. Wiele osób w dzisiejszych czasach na siłę pokazuje, że są twardzi, w rzeczywistości wręcz przeciwnie, ja nie będę tu pisał tylko o sprawach kolorowych - tym razem nie ogarnąłem, dałem ciała no i tyle.

Na tą chwilę wydaje mi się, że już się pozbierałem i jest ok, nie chce mówić, że na bank, bo już parę razy tak myślałem w ciągu ostatniego miesiąca, ale chyba, chyba moja głowa się naprawiła, mogę wrócić do tego, czym się zajmuję i oswoiłem się z problemem, bardziej myślę nad pomocą i rozwiązaniem go.

Zły jestem na siebie niemiłosiernie, uważam, że wyglądam jak pół dupy zza krzaka, ale czasu nie cofnę, wyszło jak wyszlo, oby to tylko potknięcie, nie gleba grubsza.

Wszystko oczywiście się rozciągnie w czasie, muszę skończyć ta redukcję, nie będę dawał sobie terminu, kładł na siebie większej presji bez sensu, ważne żeby wrócić do swojej roboty.

Czas nie będzie mnie też gonił, bo szacunkowo przez najbliższe 1.5-2 lata będę musiał trochę zacisnąć pasa i w pierwszej kolejności na sobie i swojej pasji, żeby inni tego nie odczuwali. Po prostu ja chyba jestem trochę staromodny, ale to dobrze, jako syn czuje się zobowiązany pomoc, a w tej sytuacji poza jakimś tam szczęściem, losem mogą głównie pomoc sprawy finansowe, także no muszę zrobić co w mojej mocy, żeby tam się potoczyło to dobrze. To muszę zrobić, nie chce, żeby cierpiały moje dziewczyny, że nie wiem, na wakacje nie, ale stary na kulturystykę ma, więc po prostu będę starał się przyciąć wydatki na siebie. Jak wiemy ten sport swoje kosztuje, można go uprawiać z powodzeniem za rozsądne pieniądze, ale później każdy mały przeskok co do poziomu kosztuje bardzo dużo. Także po prostu wszystko pogodzę tak, żeby i robić progres i nie oszczędzać kosztem zdrowia, bo to glupota.

Myślę też nad dodatkowym zajęciem powoli, żeby jak najszybciej to ogarnąć, bo czas też się liczy. Najbliżej mi póki co do lawety, bo powiedzmy, że mogę mieć od startu bardzo proste zlecenia we w miarę stałej ilości, mały nakład czasu, spoko zarobki - coś tam udzielam się przy handlu autami od roku, a branża podobna. Jeśli do tego dojdzie, też trzeba się będzie odnaleźć w tyn trochę na nowo, bo pomoc bym miał, w sensie nie musiałbym być dostępny 24h, ale no niejednej nocy telefon może dzwonić;)

Na tą chwilę wywalam to co najdroższe, zobaczymy jak pójdzie dalej, na masie może wróci 5ui. Reszta bez zmian. Profilaktyka jest jaka była, okrojona, bo i nie było powodów, żeby była grubsza.

Makro
DT 310/380/30
1. 40/80/0 (intra 20ww)
2. 75/120/0
3. 65/60/10
4. 65/60/10
5. 65/60/10

DNT 300/250/50
1. 60/50/10
2. 60/50/10
3. 60/50/10
4. 60/50/10
5. 60/50/10

Zdjęć na razie nie daje, bo to co mam, robione na starcie tej sytuacji, więc trochę nieaktualne. Mam nadzieję wrócę do rutyny, zobaczę co jest woda, co nie, to coś pstryknę.

I tyle na razie. Nie będę obiecywał, jak to teraz będzie kolorowo w temacie dziennika, mojej pracy nad sylwetką, po prostu mam nadzieję, że już wystarczy tego i wróci moje standardowe podejście do życia
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
prz1993 Zawodnik IFBB
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 21520 Napisanych postów 30775 Wiek 30 lat Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 870320
Jak dla mnie źle do tego podchodzisz. Czemu jesteś na siebie zły? Niby co zrobiłeś nie tak? Moim zdaniem bardzo tak, bo są rzeczy ważniejsze niż siłownia, i tu na pewno tak właśnie było. I to normalne że całe nasze życie musi czasem zejść na drugi plan. Jakbyś olewał tą sprawę kosztem siłowni, to by było dopiero nie tak.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 379 Napisanych postów 877 Wiek 35 lat Na forum 2 lata Przeczytanych tematów 7278
Jestem tego samego zdania co Przemek. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Mam nadzieję że wszystko się poukłada.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
georgu Ivan Groźny Moderator
Ekspert
Szacuny 14678 Napisanych postów 53193 Wiek 34 lat Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 400709
prz1993
Jak dla mnie źle do tego podchodzisz. Czemu jesteś na siebie zły? Niby co zrobiłeś nie tak? Moim zdaniem bardzo tak, bo są rzeczy ważniejsze niż siłownia, i tu na pewno tak właśnie było. I to normalne że całe nasze życie musi czasem zejść na drugi plan. Jakbyś olewał tą sprawę kosztem siłowni, to by było dopiero nie tak.


Mam zdanie jak Przemek. Olewając temat okazał byś się yebanym egoistą, któremu "kiedyś nie będzie miał kto szklanki wody podać".
Zachowałeś się właściwie. Treningi, forma, kariera, dobra materialne, to tylko dodatek, który może być ważny, ale to normalne, że są tematy najważniejsze.

MODERATOR DZIAŁU "INNE DYSCYPLINY"
http://www.sfd.pl/[blog]_Brudna_miska_by_georgu-t1156013.html 

Prowadzenie, plany treningowe, plany żywieniowe: [email protected]

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 97 Napisanych postów 151 Wiek 33 lat Na forum 3 lata Przeczytanych tematów 936
E, chłopaki, nie o to chodzi, że olać albo iść na siłownię, ja z tych co tam w życiu do łba nie przyjdzie olanie np rodziny ja kocham ten sport, ale jakbym miał wybór tfu tfu zdrowie żony, córki etc albo kulturystyka, to w 2 sekundy bierzcie ta kulturystykę w p***u, nie za taką cenę.

Zły jestem, bo ja miałem czas zrobić cardio, iść na trening, ugotować żarcie, kupę czasu miałem. Ja tam się wogole nie przejmowałem nigdy sytuacjami, że nie wiem młoda chora, trzeba ze szkoły odebrać, do lekarza, do domu, pilnować i wyjdę w połowie treningu.

Kwestia padnięcia łba, bo sytuację ciężkie, średnie, lżejsze miałem jak każdy, ale zawsze człowiek ogarniał problem, a swoją drogą robił swoje. A tym razem z własnego wyboru, nie z braku czasu, nie pod rygorem wybrania siłownia vs ktoś bliski poleciałem w kulki.

Także spoko Panowie, priorytety u mnie w porządku, a może w przyszłości jak będzie problem, to sobie przypomnę to i ogarnę jak zawsze

No, ale nie ma co smucić, już chyba jestem na właściwej drodze, złość sportowa
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 97 Napisanych postów 151 Wiek 33 lat Na forum 3 lata Przeczytanych tematów 936
Myślę, że wszystko wraca już na właściwe tory. Ostatnie 2tyg były już niezłe, nie doskonale, ale jestem generalnie zadowolony patrząc na 3-4tyg wstecz.

Waga około 103kg, bywało już 101, 100.5, ale mam wrażenie, że wygląda to ciut lepiej na górze, nie wiem, może lecenie w kulki było anaboliczne.

Góra wygląda spoko, tu też trafiło się wyjątkowo dobre światło, nogi jak na mnie mało suche jeszcze, brzuch w lesie, ale to standard.
Jedyny moment w życiu, gdy on fajnie się pokazywał to był niedoszły prep. Ale taki już urok, jednemu brzuch ciężko wyłazi, drugi do końca na czwórce ma dwie głowy zamiast czterech

3
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 97 Napisanych postów 151 Wiek 33 lat Na forum 3 lata Przeczytanych tematów 936
Dobra, może czas coś skrobnąć.

Święta, święta i po świętach, u mnie jak zwykle mało świątecznie, nawet choinki nie mamy, prezenty dać sobie we trójkę i tyle

Tu mnie żona dobrze zaskoczyła, zawsze tak wspominam, że za małolata mnostwo chorowałem i co wracaliśmy od lekarza, to rodzice kupowali mi jakiś mały zestaw LEGO Technics. I w ten sposób przedszkole i zerówkę spędziłem na budowaniu jakichś maszyn
Żonka podłapala i jak prawdziwy duży chłopiec dostałem taki porządny zestaw sterowany ze smartfona Szkoda tylko, że złożyłem go za jednym zamachem, ale się nie mogłem powstrzymać.

A kolejne 2 dni potrenowałem z dwoma fajnymi osobami.

Niedziela z Dawidem Cnotą, daleko do siebie nie mamy, ale pierwszy raz widzieliśmy się na żywo. Chyba się polubiliśmy, bo na siłowni byliśmy 5h, a mam wrażenie, że i 8 możnaby siedzieć.

Dawid cóż, jeśli chodzi o wygląd no to kosmita Góra dobra, bardzo estetyczna, musi nadgonić trochę dół i nad tym ciężko pracuje, ale od pasa w dół to mózg rozj**any Naprawdę, to już jest taka mocna klasa światowa jak do mnie, bo czwórki dowalone się znajdzie, ale żeby ktoś miał do tego dwójkę lepsza niż czwórkę i łydki jak Flex, to już nie bardzo.

Personalnie świetny człowiek, poukładane w głowie, pasjonat, do tego normalny, skromny człowiek, jak się powie, że ma dwójkę z kosmosu to nie wiem czy w odpowiednim świetle by się nie zaczerwienił. I teraz wypadałoby, żeby się pokazał ktoś, kto twierdzi, że jak zawodnik w święta nie zje serniczka (Dawid nawet pieroga nie zjadł zapewne) to nie ma "balansu", normalnego życia, bo jak tu nie zluzować, mnich, buc itd. A tu gość i ma rodzinę, życie ogarnia, pośmiać się można, pogadać na poważnie można, wiedze ma, swoje zdanie ma. Naprawdę mega fajny człowiek, zero jakiejś sodówy czy coś. Składając domkupy wygląd, progres w ostatnich latach i mental, to naprawdę uważam, że może wylądować na deskach olympii.

Treningowo co, zmusił mnie (nie no zgodziłem się na luzie do ciągów z ziemi, których nie robiłem 5-6lat i trochę się boje, bo miałem kiedyś niefajna przygodę z nimi związana.

Dawid pocisnął chyba 7x245 (coś tam marudzi, że 240, bo zacisków nie liczy, no ale ja mu liczę, bo to eleiko certyfikowane po 2.5kg), czyli jak na koksa, co nie umie siadać, wyciskać, ciągnąć, bo nie ma skarpet sbd i nie mobilizuje się 1h przed treningiem, to całkiem zacnie.

A u mnie wyszło 5x205, czyli no cóż Jeden powie super jak na pierwszy raz po takim czasie, dla mnie dupa blada.

Później trochę dwójek, zajaralismy się hammerem Life Fitness, do uginania stojąc na tyle, że chyba tam zacznę jeździć robić tą partie.

A później poleciały łapy i łydki.

Mimo, że przegadane z tego że 3h, to trening dobry, gadać można, ale seria to seria.

Niedziela dla mnie bezcenny plaskacz w ryj, nie bo pro wygląda jak pro, a ja na ten moment jak pół dupy zza krzaka, ale uświadomiłem sobie jak słaby siłowo obecnie jestem
Wróciłem do domu i pierwsze co przejrzałem sobie stare zapiski treningowe i jak zobaczyłem, że np siadałem względnie nieźle 8x230, 5x240, były jakieś racki na 5x305, to coś mnie ukłuło już naprawdę, bo to jest przepaść.

Trzeba odzyskać chociaż większość tego co było i odwwiedic Dawida, bo teraz jesteśmy umówieni, że u niego ja prowadzę trening Także jak przestanę ciotować z różowymi hantlami, to jadę już na równi potrenować z Pro

Poniedziałek za to wizyta mojego podopiecznego Marka, tutaj znanego jako Kwachor, akurat był u rodziny w Częstochowie i udało się zgrać.

Kolejny dzień i kolejna mega fajną osoba, tutaj też wiadomo patrzę inaczej, bo to mój podopieczny, który też uważam, że ma jakąś przyszłość.

Znowu, w głowie poukładane, trochę się uśmialiśmy, trochę pogadaliśmy życiowo, parę historii przerobiliśmy, o wychowaniu dzieci też było trochę.

Co mnie na pewno ruszyło, z perspektywy trenerskiej, to gdy Marek tak od siebie powiedział co mu daje trenowanie, cały ten sport. Bo na nas często się patrzy stereotypowo, że duży to tepy, a bądź jeszcze łysy, miej łańcuszek na szyi i niemieckie auto A te słowa to tylko zapisać, oprawić w ramkę i powiesić, w takich chwilach ja się mega cieszęoga pracować z takimi osobami, a nie gośćmi, co chodzą na siłownię, bo taka moda.

Treningowo już było inaczej, raz siłownia nabita ludźmi, dwa Marek w trakcie deloadu rozpisanego przeze mnie. Swoją drogą też wiem, że go korciło potrenować razem normalnie, ale to właśnie dobrze, bo złapał trochę takiej sportowej złości i głodu treningowego z przyda się na start masy.

W związku z tym ja jakieś tam upadki porobilem, Marek się przymusowo oszczędzał. Mimo, że trening nie był długi, to znowu 4h pękło, zaproszenie do jego piwnicy dostałem, dotąd znam ją tylko z nagrań dołączanych do raportów, ale trzeba będzie obcykac na żywo

Aaa, no i prezent dostałem od Marka, to zawsze mega miłe

A co tam ze mną.

Parę tygodni temu zacząłem już jeść jak należy, plan był taki, że wchodzę na makro 300/500/50 w dt i 300/300/50 w dnt, cardio 7x30 i obczajam co się dzieje.

Pierwsze 2tyg sylwetka się wyklarowała, zeszło trochę wody, dobre jedzenie, właściwe nawodnienie etc. I na tym w sumie stanęło, nie czuje totalnie, żebym odzyskiwał rozmiar. Redukcję muszę zrobić, ale chciałbym skończyć wyglądając mniej więcej (wiadomo, będzie troche gorzej) tak jak rok temu, gdzie byłem chyba 9-10 weeks out i ta forma była już naprawdę spoko. W tym momencie zostanie że mnie tyle co nic, patrzac na reakcję organizmu.

Dlatego chwilowo olewam bf, odbijam się trochę z waga w górę, zobaczę, czy będzie jakas większą transformacja po dodaniu kcal. Jak odzyskam coś rozmiaru wtedy redukcja.

Na tą chwilę wchodzi:

DT 350/690/70
1. 40/100/0
Intra 15eaa/30/0
2. 70/200
3. 60/120/10
4. 60/80/20
5. 60/80/20
6. 60/80/20

DNT 300/300/80
1. 60/0/40
2. 60/0/40
3. 60/100/0
4. 60/100/0
5. 60/100/0

W suplach trochę odkręcam korek z sokiem z gumijagód.

No i treningowo jak mówię, brak siły pojechał mi po ambicji, tylko muszę najpierw ogarnąć podopiecznych, bo dużo z nich kończy lub zaczyna okresy masowe/redukcyjne. Znajdę chwilę, siądę, rozpisze sobie coś, żeby już lecieć na sali jak po sznurku i wszystko zapisywać jak dawniej;)
1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2478 Napisanych postów 5800 Wiek 38 lat Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 106172
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Mariusz "Diablo" Kwolek-powrót na scenę 2021 r.

Następny temat

Paweł Skibniewski Naturalna kulturystyka

WHEY premium