Szybka historia: Lubię biegać, jakiś czas temu skręciłem kostkę, a że rzucam palenie to musiałem znaleźć sobie jakiś inny sposób na wyładowanie się. Padło na siłownię. Nawet mi się spodobało, tym bardziej, że przydałoby mi się trochę mięśni dobudować, bo powiem nie skromnie, że to ja byłem inspiracją dla powstania terminu "suchoklates" . Kostka już w wystarczającym stanie, aby wrócić do biegania, więc wróciłem, ale uznałem, że ta siłka to w sumie nie głupi pomysł.
Poczytałem w necie i okazuje się, że hardcorowe bieganie nie idzie w parze z budową masy, bo organizm zżera mięśnie.
Pytanie do bardziej zaawansowanych: Zakładając, że chcę dalej budować masę, mięśnie na siłce, ale nie chcę rezygnować z biegania... Jakie odległości są wtedy bezpieczne? Czy to może bardziej, albo również kwestia częstotliwości biegania?