Niestety mnie skosiło na amen.
Na tych moich 2700kcal czułem się dobrze, ale to była moja wariacja diety ułożonej przez dietetyka, gdzie ucinałem kalorie z rozpisanych 3200/3000 na 2700 i ucinałem je przede wszystkim z węglowodanów. I czułem się świetnie.
Chciałem zrobić jeszcze ostatnie zejście, na 2600kcal, dietetyk ułożył mi kolejne jadłospisy i nie sądziłem, że zejście z 2700kcal ze zmniejszoną podażą węglowodanów na 2600kcal o standardowych marko(50% z węgli) odczuję jako jakiś gwałt na swojej psychice i fizyce.
Nie wytrzymałem chyba nawet tygodnia na tym. Miałem następnie 4dni urlopu, pomyślałem, że może jak odpocznę przez te kilka dni to wrócę pełen sił, ale nie.
Czuję całkowity wstręt, blok, niechęć do powrotu do odżywiania węglowodanowo-białkowego. I przez cały lipiec nie potrafiłem do tego wrócić.
Więc wielkiego podsumowania nie będzie i oficjalnych pomiarów, bo dieta nie jest trzymana od drugiego tygodnia lipca jakoś specjalnie. Teraz będę chciał sobie zmodyfikować odżywianie na białkowo-tłuszczowe. I czy takie proporcje mogą być:
białko 2g/kg
węglowodany 200g/doba
tłuszcze - reszta zapotrzebowania.
Czy to jest ok?
Może na dniach zrobię pomiary i na tanicie się zważę, chociaż pewnie przez brak
treningów i nietrzymanie ścisłej diety (bo w pracy dwa tygodnie ostrej pracy i brak możliwości wyjścia w ciągu dnia na trening) będzie to dość zaburzony efekt.
Zmieniony przez - Fighter11 w dniu 2019-08-02 09:17:24