BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!
...
Napisał(a)
E - no to dość obfity w wydarzenia weekend. Nudzić się nie będziesz. Miłej rozrywki.
...
Napisał(a)
Dziękuję Night Weekend był udany. Zakupy chociaż męczące to owocne. Udało się kupić wszystko co było potrzebne plus kilka zbędnych fantów Impreza urodzinowa również udana. Wpadło pół burgera, 2 kawałki pizzy, trochę frytek i kilka piw. W niedzielę miał być rower, ale w końcu poszliśmy na spacer na festiwal chleba do pobliskiego skansenu (jakieś 10 km tego spaceru wyszło). Tam zjadłam żurek, 4 pierogi ruskie, pół loda (nie bardzo mi smakował więc drugie pół oddałam) plus 1 piwo. Także kilka grzeszków weekendowych było ale nie jakoś przesadnie.
Dziś miałam iść na siłownię ale od rana gardło zaczerwienione i drapie. Chyba mnie przewiało jak wracałam wieczorem do domu. W związku ze zbliżającym się urlopem odpuściłam trening i spędziłam popołudnie z książką w wyrku. Zaraz najemy się z chłopem czosneczku, bo on też coś niewyraźny dzisiaj. Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie ból gardła i nie wykluje się nic więcej. Może przed wyjazdem zaliczę jeszcze siłownię w tym tygodniu.
Zmieniony przez - ela86 w dniu 2018-09-10 20:06:17
Dziś miałam iść na siłownię ale od rana gardło zaczerwienione i drapie. Chyba mnie przewiało jak wracałam wieczorem do domu. W związku ze zbliżającym się urlopem odpuściłam trening i spędziłam popołudnie z książką w wyrku. Zaraz najemy się z chłopem czosneczku, bo on też coś niewyraźny dzisiaj. Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie ból gardła i nie wykluje się nic więcej. Może przed wyjazdem zaliczę jeszcze siłownię w tym tygodniu.
Zmieniony przez - ela86 w dniu 2018-09-10 20:06:17
...
Napisał(a)
Ból gardła to nic przyjemnego - kuruj się. Niemniej jednak ja tak nienawidzi czosnku, że chyba wolałbym być chory niż go zjeść.
BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!
...
Napisał(a)
Wracaj szybko do zdrowia. Sezon przeziębień zaczyna zbierać żniwa, trza ładować broń i walczyć :) czosnek, syrop z bzu, malinki, a i jeszcze niezawodny syrop z cebuli
Take your dreams seriously.
...
Napisał(a)
Night ja tam nawet lubię czosnek. Zrobiłam pastę jajeczną z czosnkiem i szczypiorkiem. Zajadaliśmy z chłopakiem aż nam się przysłowiowe uszy trzęsły Główny mankament to zacap z ust, no ale we 2 raźniej.
North w arsenale jeszcze był rosół, cytryna i pomarańcze. Syropu z cebuli nigdy nie próbowałam, ale może wygrzebię jakiś przepis z neta bo nawet nie wiem jak się zabrać za produkcję. Jutro mam na później do pracy więc planuję długo pospać.
North w arsenale jeszcze był rosół, cytryna i pomarańcze. Syropu z cebuli nigdy nie próbowałam, ale może wygrzebię jakiś przepis z neta bo nawet nie wiem jak się zabrać za produkcję. Jutro mam na później do pracy więc planuję długo pospać.
...
Napisał(a)
Na zapaszek może pomóc zagryzienie świeżej natki pietruszki :) ja też lubię czosnek, czasem tylko oszczędzam ze względu na dobro domowników:)
Take your dreams seriously.
...
Napisał(a)
Przeziębienie trochę przeszło, trochę nie. Gardło mniej boli za to gile z nosa lecą. No ale nie ma wyjścia, pakowanko i wyjazd. Pogoda szykuje się dobra więc zobaczę czy dam radę tyle połazić tyle ile bym chciała. Część ekipy jedzie już dziś, a my dołączamy jutro. Chłop też niestety zagilany jeszcze, także sobie we dwójkę flukamy.
Siłownię rzecz jasna odpuściłam w tym tygodniu, przyszły tydzień też będzie bez treningu więc w sumie jakieś 2 tygodnie wyjdą. Miska ok, raczej nie dojadałam bo apetyt taki sobie, śmieci nie było. Na wyjeździe na pewno jakieś będą, ale w końcu od tego jest urlop Wracam za ponad tydzień i liczę ze już zdrowa.
Siłownię rzecz jasna odpuściłam w tym tygodniu, przyszły tydzień też będzie bez treningu więc w sumie jakieś 2 tygodnie wyjdą. Miska ok, raczej nie dojadałam bo apetyt taki sobie, śmieci nie było. Na wyjeździe na pewno jakieś będą, ale w końcu od tego jest urlop Wracam za ponad tydzień i liczę ze już zdrowa.
...
Napisał(a)
Urlop i po urlopie. Wczoraj wieczorem wróciliśmy.
Nie wszystko wyszło tak jak zaplanowałam. W noc przed wyjazdem (z piątku na sobotę) obudził mnie okropny ból gardła. Tak piekło że nie mogłam spać, do tego zalew smarków i gorączka. W akcie desperacji wzięłam antybiotyk wysępiony kiedyś od lekarza na czarną godzinę. Tak więc sobota w drodze jako zdechlak na tylnym siedzeniu, bo dodatkowo dostałam okresu i już całkiem jak zwłoki się czułam. W niedzielę ekipa szykowała się do wyjścia w góry, a ja po kolejnej nieprzespanej z powodu choroby nocy wróciłam do wyrka i tak przeleżałam cały dzień zasmarkana i z gorączką. W poniedziałek już jako tako ożyłam, a że ekipa po niedzielnej ponad 20 km trasie zaplanowała coś krótszego (połoninę caryńską) to postanowiłam wybrać się razem z nimi. No i już od poniedziałku łaziłam wszędzie razem ze wszystkimi. Pogoda bardzo dopisała, cały tydzień bez deszczu się trafił. W sumie wyszło jakieś 65 km po Bieszczadach w 5 dni. Jedzenie jak to na wyjeździe - obiadokolacje w knajpach, trochę słodyczy w trakcie wędrówek, jakieś kabanosy, ze 2 zupki chińskie. Ze względu na antybiotyk alkoholu prawie nie było, dopiero pod koniec wyjazdu jakieś piwko i trochę nalewki.
W naszej ekipie jest koleżanka-fotografka no i padła propozycja, aby wejść nocą na którąś górkę obejrzeć (fotografować) wschód słońca. Pomysł się spodobał, więc w czwartek była pobudka o 3 w nocy, o 4 wysiedliśmy na parkingu pod szlakiem prowadzącym na połoninę caryńską. Wysiadamy a tu niedźwiedzie z lasu ryczą. I nie to że 1 niedźwiedź, ale ze 4 co najmniej z różnych stron było słychać. Patrzymy po sobie i taka konsternacja iść czy nie iść, bo sraczunia ze strachu. Ciemno, a tu przez las trzeba iść i te ryki potęgowane przez echo, ale że była nas szóstka to ostatecznie zdecydowaliśmy się na wejście. Z latarkami i czołówkami wleźliśmy w niecałą godzinkę na szczyt. Warto było, świt był przepiękny, widoczność bardzo dobra. Koleżanka całą sesję zrobiła na szczycie, za kilka dni będę miała foteczki od niej. Na razie wrzucam fotki zrobione telefonem. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze uda nam się taka akcja z nocnym wejściem
Co do przeziębienia to już coraz lepiej jest, jeszcze katar trochę mnie męczy i czasem gardło podrapie. Zobaczę jutro czy pójdę na trening czy sobie jeszcze podaruję dzień lub dwa.
Nie wszystko wyszło tak jak zaplanowałam. W noc przed wyjazdem (z piątku na sobotę) obudził mnie okropny ból gardła. Tak piekło że nie mogłam spać, do tego zalew smarków i gorączka. W akcie desperacji wzięłam antybiotyk wysępiony kiedyś od lekarza na czarną godzinę. Tak więc sobota w drodze jako zdechlak na tylnym siedzeniu, bo dodatkowo dostałam okresu i już całkiem jak zwłoki się czułam. W niedzielę ekipa szykowała się do wyjścia w góry, a ja po kolejnej nieprzespanej z powodu choroby nocy wróciłam do wyrka i tak przeleżałam cały dzień zasmarkana i z gorączką. W poniedziałek już jako tako ożyłam, a że ekipa po niedzielnej ponad 20 km trasie zaplanowała coś krótszego (połoninę caryńską) to postanowiłam wybrać się razem z nimi. No i już od poniedziałku łaziłam wszędzie razem ze wszystkimi. Pogoda bardzo dopisała, cały tydzień bez deszczu się trafił. W sumie wyszło jakieś 65 km po Bieszczadach w 5 dni. Jedzenie jak to na wyjeździe - obiadokolacje w knajpach, trochę słodyczy w trakcie wędrówek, jakieś kabanosy, ze 2 zupki chińskie. Ze względu na antybiotyk alkoholu prawie nie było, dopiero pod koniec wyjazdu jakieś piwko i trochę nalewki.
W naszej ekipie jest koleżanka-fotografka no i padła propozycja, aby wejść nocą na którąś górkę obejrzeć (fotografować) wschód słońca. Pomysł się spodobał, więc w czwartek była pobudka o 3 w nocy, o 4 wysiedliśmy na parkingu pod szlakiem prowadzącym na połoninę caryńską. Wysiadamy a tu niedźwiedzie z lasu ryczą. I nie to że 1 niedźwiedź, ale ze 4 co najmniej z różnych stron było słychać. Patrzymy po sobie i taka konsternacja iść czy nie iść, bo sraczunia ze strachu. Ciemno, a tu przez las trzeba iść i te ryki potęgowane przez echo, ale że była nas szóstka to ostatecznie zdecydowaliśmy się na wejście. Z latarkami i czołówkami wleźliśmy w niecałą godzinkę na szczyt. Warto było, świt był przepiękny, widoczność bardzo dobra. Koleżanka całą sesję zrobiła na szczycie, za kilka dni będę miała foteczki od niej. Na razie wrzucam fotki zrobione telefonem. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze uda nam się taka akcja z nocnym wejściem
Co do przeziębienia to już coraz lepiej jest, jeszcze katar trochę mnie męczy i czasem gardło podrapie. Zobaczę jutro czy pójdę na trening czy sobie jeszcze podaruję dzień lub dwa.
2
...
Napisał(a)
hahah, o kurcze, niezła akcja z tymi miśkami!
Ale jak widac sie oplacalo, widok obledny.
Ale jak widac sie oplacalo, widok obledny.
podsumowanie 1,5 roku: http://www.sfd.pl/Redukcja_Teapot-t1137476-s83.html
...
Napisał(a)
Poprzedni temat
Nie mam pojecia jak cwiczyc
Następny temat
Siłownia + Chodakowska
Polecane artykuły