Hmm.. Uważam, że miałam (mam?) zaburzenia odżywiania i są one spowodowane restrykcjami w kwestii zawodów.
Na pierwsze byłam tak zafiksowana, że z perspektywy czasu dziwię się, że moja rodzina mnie nie zamknęła w szpitalu
Ale tak całkiem serio, to jedni mają mocniejszą psychikę, a inni są mniej odporni.
Nigdy nie przypuszczałabym, że jedzenie może mną rządzić, bo nigdy nie miałam z tym problemów.
Ale przed zawodami obsesyjnie liczyłam każde ziarenko ryżu.
A po zawodach, no przecież mogę jeść co chcę przez 2-3 dni....
No i niestety na 2-3 się nie skończyło.
Odbicie wagi, wody i puchnięcia od jedzenia nawet normalnego, a nie śmieciowego jedzenia, kosztowało mnie sporo nerwów.
Jak ja lamentowałam, tragedia.
Ciężko było mi zapanować nad tym, ale udało się mniej lub bardziej.
Ostatnie Zawody miałam koniec kwietnia, to tak do połowy września było hulaj dusza piekła nie ma. Trzymałam się 4 dni z dietą, a później weekend i trach.
Po wakacjach czułam się tragicznie ze sobą. Waga 75 kg. Dramat.
O czym pisałam zresztą trochę w dzienniku. Dodatkowo brak treningów no i logiczne, ze waga na plus.
Zaczęłam pilnować jedzenie, ale w weekend zjadłam obiad u Mamy. Czasem coś "zakazanego" ale bez wyrzutów sumienia czy ukradkiem, bez opychania się, objadania.
Waga leciała. Obecnie zatrzymałam się na 72kg.
Ale nie mam minusa w misce więc logiczne.
Ale jest względnie okej.
Nie mam tak jak Viki napisała celów typowo sylwetkowych. Nie musze mieć kraty na brzuchu, chudych nóg.
Tak jak teraz jest, akceptuję i jedyne do czego mogę się doczepić, to do jakości skóry, żeby poprawić jeszcze jedzenie tak żeby cellulit zniknął.
Ale daleko mi do schizowania obecnie jak kiedyś.
Jestem okrągła tu i tam, gdzie być powinnam
Nie powiem, że nie chciałabym mieć z 4 kg mniej, ale i na to przyjdzie czas
Dla mnie najważniejsze, żeby w końcu zapanować nad jedzeniem.
Właściwie od 1 listopada znów mam miskę rozjechaną
było jedno święto, później moje urodziny, teraz rogale marcińskie i Taty imieniny....
Nie jest mi z tym bardzo źle, nie biczuję się, ale już widzę po mojej sylwetce, że "wychodzą" jej te wszystkie wyskoki.
I za dużo tego po prostu. Raz na jakiś czas okej, ale niezbyt często. Także czas znów wrócić do ładnej miseczki
W każdym razie wiem, że muszę się pilnować i uważać
A przede wszystkim dbać o tarczycę.
Jeszcze daleka droga do pełnego psychicznego zdrowia w kwestii jedzenia, sylwetki itp. Ale jest zdecydowana poprawa
Także mimo, że nie mam ani bulimii, ani anoreksji i innej "nazwanej" choroby, tak uważam, że ED mnie w pewien sposób dotyczy.
Zmieniony przez - sforcia w dniu 2017-11-12 21:37:42
"Pamiętaj, iż twoja własna determinacja, by osiągnąć sukces, liczy się bardziej, niż cokolwiek innego na świecie." (Abraham Lincoln)
.
.
http://www.sfd.pl/[BLOG]__SFORCIA__Czas_na_równowagę_i_powrót_do_formy!!_-t1150356-s1.html