No i mam problem z trzymaniem diety, bo jednak kusi mnie to zimne piwko latem, a w pracy z kolei stresu dużo i ciągły pośpiech w życiu. Kilka dni znowu byłam na wyjeździe - służbowym i na totalnym resecie w lesie na Mazurach prywatnie. I wczoraj wreszcie siłownia. Okazało się, że w torbie mam tylko koszulkę na ramiączkach i czułam się z tym mega fatalnie - podziwiam te kobiety, które ćwiczą w krótkich topach, bo ja bym się czuła bardzo niekomfortowo.
Z refleksji siłownianych - doszłam do tego,. że nie warto według mnie robić przysiadów z kettlem - 20kg to ja w ogóle nie czuję w nogach, ani pośladkach, bardziej się zmęczę tak całościowo i trzymać ciężko mi to ustrojstwo już w ostatniej serii. Najbardziej efektywne są przysiady z ciężką sztangą i hip trusty - tak, po tym czuję, że pracowałam. A wczoraj przysiadów ze sztangą mi się nie udało trzasnąć, bo kolejka była do sztangi ze stojakiem, a 40kg sobie na plecy nie dam rady zarzucić Muszę nauczyć się wreszcie martwy ciąg robić, to odpadnie mi problem stojaka na sztangę.
No i zrobiłam jak następuje:
1) przysiad z kettlem 20kg - 5 x10
2) swing kettlem 20kg - 4 x 10
3) hip trust ze sztangą 40kg- 4x 10
4) wyciskanie sztangielek (każda po 6kg) siedząc - 2x10 /2x 8 (nie dałam rady więcej)
5) wyciskanie francuskie oburącz sztangielki 6kg- 4x 8
6) unoszenie tułowia z opadu 3 x 15
oprócz 10 minut rozgrzewki na początek nie udało mi się zrobić kardio na koniec z braku czasu :(
No i wrzucam miskę z wczoraj.
I wbrew samopoczuciu dnia dzisiejszego mnóstwo pozytywnej energii wysyłam w świat :) :) :) i łatwego macierzyństwa dla wszystkich matek!!! :) :) :)