Mój problem jest specyficzny i nie wiem czy nie zostanę wysłana do profesjonalnego dietetyka, ale to oni zniszczyli mój organizm.
2 lata temu urodziłam syna . Po porodzie ważyłam 89 kg przy wzroście 175 cm. Poszłam do dietetyka i po 3 miesiącach ważyłam już 10 kg mniej. Praktycznie na samych spacerach. Dieta była bardzo restrykcyjna i do roku czasu osiągnęłam wagę obecną 70 kg.
17.01. zapisałam się na siłownię i zaczęłam się zdrowo odżywiać. Ćwiczę 3 razy w tygodniu obwodowy na maszynach i 2 razy w tygodniu chodzę na Zumbe. Mam wysoki poziom tkanki tłuszczowej tj. 30% (mierzone na Tanicie przed okresem) 47 kg mięśni. Niska wartość wody.
Przy diecie 1750 kcal ( 110 g białka 175 g węglowodanów i 65 g tłuszczu) obsesyjnie liczonych na aplikacji w telefonie, nie mam efektów na wadze. Podobno nie ma zamiany tluszczu na miesnie. Od nadmiaru informacji o redukcji nie wiem juz nic.
Mało tego kilka dni miałam biegunkę, a po treningach mam dreszcze i mi słabo mimo picia bialkowej odżywki i posiłku po godzinie. Utkwilam w miejscu.
Powinnam przeczekać? Zmniejszyć podaż kalorii? Brać spalacze tłuszczu?
Wiem że ostatnie dwa lata z przerwami byłam na 1200 kcal i mam obniżony metabolizm. Teraz jedząc 1750 ciągle jestem głodna i źle się czuję, choć siłownia sprawia mi ogromną przyjemność.
Proszę Was o pomoc, bo kolejnych dietetyków ( byłam u 3 ) i diet 1200 kcal się boję..