Wczoraj miałam tragiczny dzień
Z pracy musiałam pozałatwiać trochę spraw co wiązało się z przejechaniem prawie całej Warszawy. Jakby tego było mało to zostałam kilka razy ztrąbiona... Co jeszcze mi się nie zdarzyło odkąd jeżdżę
Z pracy miałam wyjść o 15:30, w efekcie czego z pozałatwianymi sprawami wróciłam dopiero o 15:40, zjadłam obiad (którego nie miałam jak zjeść wcześniej) i uciekłam na siłownie.
Jedyna dobra rzecz jaka mi się wczoraj przytrafiła, to w końcu zobaczyłam poukładane hantelki od najmniejszych do największych na stojaku
Taki drobiazg ale poprawił humor na resztę dnia :)
Dziś dzień też zaczął się fatalnie... złapałam kapcia, w tylnym kole
co zobaczyłam dopiero pod pracą, niby czułam że coś jest nie tak, ale jak się zatrzymałam obejrzałam (tylko przednie!) koła to stwierdziłam że jest w porządku... Dzięki bogu że do pracy mam około 1km
Poniżej wczorajszy trening:
Tydzień 2, trening B
Martwy ciąg 4x 10
27,5kg x 10/10/10/10 - tutaj dołożyłam, ale trochę mi chwyt w rękach puszczał pod koniec
25kg x 10/10/10/10
25kg x 10/10/10/10
Wyciskanie hantli stojąc 3x 12
4kg x 12/12/12
4kg x 12/12/12
4kg x 12/12/12
Ściąganie drążka górnego do klatki szerokim nachwytem 3x12
25kg x10/ 20kg x 12/11 - nie wiem o co chodzi ale nie dawałam rady zrobić powtórzeń z takim obciążeniem jak miałam wcześniej
25kg x 12/12/12
25kg x 12/12/12
Przysiad wykroczny z hantlami 3x 15
2x5kg /15/15/15
2x5kg /15/15/15
2x5kg /15/15/15
Uginanie nóg leżąc 3x 15
20kg x 13/10/10 - tutaj też coś ciężko było i słabiej niż ostatnio
20kg /15/11/11
20kg /11/10/9
Plank góra/dół 4x 45s
29s/26s/20s/2s2/20s
28s/30s/20s/20/17s
30s/20s/20s/18s/20s
Ogólnie cały trening poszedł słabo, poza tym że w MC udało mi się trochę dołożyć.
Miska poniżej