wracam właśnie od fizjoterapeuty. to co usłyszałam, nie było zdecydowanie tym co chciałam usłyszeć. mam skoliozę, przez co łopatka idzie do góry a miednica w bok. fizjoterapeutka rozrysowała mi mniej więcej skrzywienie tak jak na załączonym obrazku.
pomijam fakt, że pierwsze stwierdzenie jakie padło to takie, czy nie mogłam sobie wybrać innego sportu i czy widziałam "jak one wyglądają" w Rio. myślałam, że ktoś po AWFie będzie miał więcej zrozumienia.
usłyszałam że:
-> skrzywienia się już w dorosłym życiu nie wyprostuje
-> że jak nic z tym nie zrobię to będzie się pogłębiać i za parę lat boleśnie to odczuję
-> sama się do tego przyczyniam siedząc w robocie na krzesełku po turecku albo krzyżując nogi w pozycji lotosu
-> że dźwigając pogłębię wadę
-> że alternatywą są ćwiczenia 'asymetryczne' cokolwiek to znaczy, ale że póki się wizualnie nie wyprostuję to odpuścić
-> zalecane ćwiczenia to jak na załączonym obrazku: ściąganie strony gdzie łopatka jest wyżej i wyciąganie tej która jest niżej. ale szczerze to trudno mi sobie te ćwiczenia wyobrazić bo leżałam na brzuchu a ona jedną moją rękę wyciągała a drugą mówiła żebym oporowała. to samo było z nogami. wspominała też o balansowaniu z piłką bosu.
-> na moje pytanie o częstotliwość tych ćwiczeń padło kontrpytanie jak często ćwiczę. w odpowiedzi usłyszałam: że też 3 razy w tyg.
cholera... powiem szczerze że za bardzo nie wiem co mam robić w tej sytuacji. miałabym prośbę, czy ktoś mógłby się do tego odnieść? nie chcę sobie zrobić krzywdy, ale nie chcę rezygnować, bo bardzo to polubiłam, chyba za bardzo. dawno nie zapalałam do żadnej dyscypliny sportowej taką 'sympatią'. czy
przysiad ze sztangą jest dla mnie nadal? czy z taką wadą można ćwiczyć jak do tej pory?
Zmieniony przez - Padme w dniu 2016-08-11 11:10:32