solarosa ja laduje 500g+,w 8h
podziwiam, jeśli faktycznie piszesz o tłuszczu a nie o węglach.
Przyznam szczerze z ręką na sercu ledwo dokończyłem salaterkę lodów po zjedzeniu tych 450g tłuszczów...była za mdła, nie dobra, zbierało mnie na bełta. Poza tym ten cukier to samo zło - skurcze w nocy mnie złapały łydek, sahara w gębie... zwyczajne odwodnienie. A najśmieszniejszym objawem było to, że leżałem sobie z panną i zaczęły mi puchnąć piszczelowe...tak po prostu...nie mogłem wstać bo jakby od razu odruch skurczowy na piszczelowych.
Nie odstawiłem węglowodanów. Nie jestem w ketozie.
Nie mniej : jak jest dużo tłuszczu w diecie to mnie cofa na samą myśl o słodyczach, dlatego uważam coś takiego jak bindge eating disorder nie za chorobę odżywiania, tylko za zwyczajne nieodżywienie mózgu. Nawet nie jest mi w stanie przez myśl przejść, że mógłbym teraz spożyć jakieś słodycze... kurva niech to będzie choćby 1 cukierek, zwyczajnie mnie cofa.... mózg nie żywi się glukozą, głównie tłuszczem, stąd nie ma napadów głodu i chęci na słodkie, to odpowiada za cała psychikę.