To jest tak... dieta to poważne słowo i zwykle, potocznie, rozumiane jako konieczność przyjmowania bądź nie przyjmowania pożywienia. Czyli jak masz dietę 1000 kcal to czy chce Ci się jeść czy nie - powinieneś ją trzymać. W kulturystyce jest troszkę inaczej - najważniejsze to słuchać swojego organizmu, nie doprowadzać do stanów głodu. W ten sposób można rozumieć dietę. Tutaj nie ma czegoś ustalonego z góry - jedz to i to, wtedy i wtedy. To bzdura i dlatego doświadczeni zawodnicy czy dietetycy się z tego śmieją. Podobnie nie próbuj nawet wypisywać co jesz i o jakich godzinach, kiedy przyjmować odżywkę, a kiedy nie itp itd. Nikt po prostu nie jest w stanie udzielić Ci prawdziwej odpowiedzi.
Prosty przykład... Dziś jest pochmurny dzień, siedzę w domu, czasami leżę, nigdzie nie wychodzę, oglądam TV. Czy powinienem zjeść tyle samo co w słoneczną letnią niedzielę, gdy idę sobie na spacer 10km plażą?
A co jutro gdy jadę tramwajem do pracy, a pojutrze gdy idę pieszo ponad godzinę? Chwytasz już pewnie... Każdy dzień jest inny, każdy cechuje się różnym zapotrzebowaniem kalorycznym i (pomijając obozy, gdzie dni planuje się co do minuty i wylicza
spalone kalorie) stąd mówienie, że codziennie jem to i to nie ma sensu, bo raz to za mało, drugim razem za dużo, trzecim w sam raz, a chodzi o to, by ten trzeci stan był jak najczęściej