Steven wyslal w ostatnich dniach na emeryture juz:
- Ronde
- Hendersona
- Hallmanna
-Aldo (jesli ten przegra z Conorem)
kto nastepny?
IMO zaden sportowiec z prawdziwego zdarzenia nie zakonczy kariery po jednej porazce, nie na takim etapie. predzej dziala to w druga strone, tj. goscie, ktorzy powinni skonczyc juz mniej lub bardziej ewidentnie (wide chocby Henderson wlasnie) ciagna swoje kariery do granic mozliwosci, bo:
a.) za bardzo kochaja cos CZEMU POSWIECILI WIEKSZA CZESC SWOJEGO ZYCIA
b.) nie potrafia sie wlasnie pogodzic z tym, ze maja zejsc ze sceny pokonani, nie w blasku chwaly
przykladow mozna tutaj wypisac x, w zasadzie z wiekszosci dyscyplin. czesto wracaja nawet po kilku latach rozbratu ze swoja dyscyplina. fakt,ze Carano dala sobie spokoj z dnia na dzien, zaraz po oklepie od Cyborgowej, no ale umowmy sie...no to byla jednak Gina Carano.
ktorej "kariera" w MMA trwala cale 2 lata z malym haczykiem.
ale jak czytam, ze Aldo mialby zakonczyc kariere, po ewentualnej przegranej...litosci.
w przypadku Rondy znaczenie moze miec jedynie jej romans z "kinem", nie wiem, jakie tam ma propozycje, ile warte i na ile jej sie jeszcze chce bawic w MMA, skoro juz wspominala o konczeniu kariery.
no i jest kobieta, a te pewnie rzadziej kieruja sie wybujalym ego i checia pokazania,ze to wypadek przy pracy. jednak akurat Rousey jest raczej ambitna osoba i ciezko mi sobie wyobrazic, ze nagle po porazce mowi "pas.
zwlaszcza, ze uwaza sie za supermistrzynie, a tego typu osoby czesto jak ochlona dochodza do wniosku, ze nastepnym razem juz na pewno wygraja.
edit: ubiegly mnie skubance .
pelna zgoda z Panami wyzej
Zmieniony przez - gautan w dniu 2015-11-15 22:12:55