Tak wiem znowu, dałem dupy. Nie chcę się znowu tłumaczyć, ale ogarnianie wszystkiego nie wychodzi mi na dobre i niestety jakieś rzeczy zawsze mi odpadają na później. Wiem, że jesteście zawiedzeni, ale mam nadzieję, że nadrabiam to wszystko na treningach i w szamie, bo to o to tu głównie chodzi.
Miesiąc zleciał strasznie szybko, aż nie chce się wierzyć, że mamy już listopad.
Trening jest zarąbiście, trener wie, że jestem napalonym małolatem i chciałbym dawać z siebie wszystko i więcej na treningach jak to czynią najlepsi, ale tonuje mnie i odpowiednio dozuje mi intensywność.
Przysiady z 37,5kg->52,5kg
Martwy Ciąg 17,5kg->27,5kg
Wyciskanie hantli 12,5kg->15kg
Ściąganie do klatki drążka wyciągu górnego szeroko 35->45
Wiosłowanie sztangą w opadzie tułowia 25kg->30kg
Unoszenie hantli na bok stojąc 7,5kg->9kg
Uginanie ramion ze hantlami 12,5kg
Francuskie wyciskanie sztangi łamanej do czoła 7,5kg->10kg
Wznosy nóg w zwisie 6->10
Na początku pisałem, że chcę nie tylko poprawić sylwetkę ale i siłę. Bardzo cieszy mnie progres w przysiadach, martwym, unoszeniu w bok i wznosach nóg. Denerwuje mnie brak progresu lub jego niewielki wymiar w uginaniu, wyciskaniu i francuzach (ale to ćwiczenie jest mega mimo małej satysfakcji z nim związanej, codziennie mam ból w tricepsach :) ). Każda część ciała się dobrze ćwiczy więc jestem mega zadowolony.
Niepokoi mnie, wyciskanie, odnoszę wrażenie, że klata nie zalicza progresu, bo się nie męczy za bardzo, a trudność tego ćwiczenia nie leży na klacie a na tricepsach, więc słabe tricki blokują mi rozwój klaty.
SYLWETKA
Waga: 59,4kg->59,8kg (0,4kg)
Pas: 70cm (0)
Noga: 46cm->49cm (+3)
Ramię: 28cm-->29,5cm (+1,5)
Klatka: 93cm-->98cm (+5cm)
Łydka: 34cm-->35cm (+1cm)
Waga minimalnie wzrosła (o 0,4kg) w trakcie tygodnia po dodaniu 200kcal (do 3400kcal). Jem dużo, duży nie jestem, aż sobie wyobrazić nie mogę ile będę musiał jeść jak dotrę do celu xd Ale nadal nie uważam, żebym był ektomorfikiem (przeszłość). Trener zdecydował, że jeszcze tydzień trzymamy i za tydzień odpowiednio zareaguje.
Mimo minimalnej poprawy wagi, zaliczyłem progres w wymiarach, który mnie bardzo zadziwił. Może to dla tego, że mięśnie są bardziej napompowane i bardziej napompowane. Widoczność żył większa, mięśnie się poprawiły, po napięciu są większe i o wiele twardsze, jakość mięśnia na duży plus.
Szczególnie tricepsy się bardzo poprawiły, barki zaczęły w końcu przypominać barki,
Nie ma co, progres nie wielki, za to motywacja jeszcze większa, postępy prędzej czy później przyjdą, ważne, żeby robić swoje!!!
Również dziękuję za danie mi szansy w konkursie, bez niego dalej byłbym ciotą, wmawiającą sobie, że przecież jest super bo bf jest niski, zażynającą się bezsensownym treningiem "na siłę", który mi więcej szkód niż korzyści przynosił.
Jutro będzie mega szama, bo imieninki :) dwa placki gotowe (śniadanie i kolacja) i niespodzianka mięsna na obiad :P zapraszam do fotorelacji.
Jeszcze raz przepraszam, btw przepraszam to chyba najczęściej używane przeze mnie słowo w tym dzienniku, co ciekawe na codzień nigdy go nie używam, bo nie żałuję nigdy tego, co zrobiłem.
POZDRO!!!