Wróciłem z dosyć pracowitego weekendu dziś po 15tej. Zero snu dziś w nocy z racji after party po XCage (pierwszy raz w Toruniu, przepięknie, pozytywne miasto! dzięki), UFC 191 i wyjazdu do Płońska z rana na otwarcie Legia Soccer Schools, sprawiło, że padłem nieprzytomny i dopiero teraz się obudziłem. Dalej średnio kojarzę i jestem mocno otępiony przez brak snu ale czuje, że o walce Janka Błachowicza na UFC 191 trzeba napisać dzisiaj. Jutro może być już za późno na podsumowania. Przepraszam zatem z góry za ewentualny brak składni i niezbyt wysublimowane zdania ale jadę na grubej rezerwie…
Janek Błachowicz dał dupy po całości. Nie ma tutaj co gadać. Miało być łatwe zwycięstwo wobec zmiany w matchmakingu, a pozostało uczucie wstydu, zażenowania i całkowitego zawodu. Już więcej „stylu” Janek pokazał w nudnej walce z Manuwą niż dzisiejszej z Andersonem. Czuję się odpowiedzialny aby wyrazić swoje zdanie w temacie walki, gdyż po pierwsze:
znam Janka prawie od początku Jego sportowej kariery
z racji rodzinnych koniugacji jestem blisko również od strony mentalnej
wiele razy podkreślałem, że Janek jest najlepszym polskim fighterem, z racji przekrojowości i potencjału. Wierzyłem do wczoraj, że może szybko dostać walkę o mistrzostwo UFC.
Wiemy już, że ten ostatni punkt się nie wydarzy. Przynajmniej nie w niedalekiej przyszłości. Coś w głowie Janka zawiodło. Przede wszystkim jego samego. Miałem okazję porozmawiać z Jankiem dziś rano i o ile treść tej rozmowy zostaje między nami to zapewniam was, że On sam jest tym wszystkim mocno zawiedziony. Nie ma mowy o obojętności w tym temacie. Ponownie coś nie zagrało, ale na analizę chyba jest jeszcze za wcześnie.
Internet zalała fala nie tylko negatywnych komentarzy pseudo kibiców ale niesamowita ilość jadu. Ch**, c***, p***a i niech wyp*****la lamus. Trzeba być p******onym życiowym śmieciem aby nazwać tak jednego z najlepszych polskich zawodników MMA. Bo przegrał dwie walki? W złym stylu? Po tym jak Janek został zwolniony na własne życzenie z kontraktu KSW, chcąc się realizować sportowo w organizacji UFC ci sami popaprańcy lizali ekran monitora. W wieku 30 lat zdecydował się spełniać marzenia o sukcesie sportowym kosztem zarabianych w Polsce pieniędzy. Wtedy był waszym bohaterem. Po zwycięstwie z Latiffim skakaliście do góry, masturbując się w locie. Po walce z Manuwą, było zwątpienie w swojego bohatera ale wciąż iskra, że w następnej odbije się i wróci do gry. Nie wyszło. Tak się zdarza w sporcie. W zawodowym i wymagającym jakim jest MMA. Nie zagra jeden element trybu w organizmie i dupa. Kto nigdy nie spędził czasu na macie nie ma pojęcia ile kosztuje życie zawodnika MMA w tym kraju. Nie wie ile potrzeba wyrzeczeń i samodyscypliny. Ile bólu i krwi kosztuje walka. Oczywiście kibic ma pełne prawo oceniać ale niech robi to z minimum szacunku do całej tej pieprzonej roboty, którą trzeba wykonać aby znaleźć się w miejscu sportowej kariery, w której miał okazję znaleźć się Janek. Wyzywanie go po porażce od ch**a świadczy o d****izmie osoby, która decyduje się to zrobić. Mamy coś takiego, że bardziej niż cieszyć się z sukcesów Polaków w sporcie, wolimy jak spadają z wysoka. Można ich po gnoić, skopać słownie i mieć satysfakcję, że jest bliżej „szarego polaczka” , który przed ekranem monitora czuje się wielką gwiazdą, zapominając, że jest tylko żałosną kreaturą, której nie starczyło w życiu ambicji na zrobienie czegoś ponad przeciętność. Każdy z nas ma taką szansę. Chłopak z Cieszyna, który na treningi dojeżdżał zdezelowanym maluchem w kilka osób co dziennie 100km przez wiele lat, miał odwagę to zrobić. I zrobił!
Przegrał walkę. Drugą w fatalnym stylu. Czego zabrakło? Iskry i chęci. Może zatem musi odpocząć trochę od tego? przemyśleć? i wrócić. Mam nadzieje w wielkim stylu. Czy to będzie UFC? Liczę, że mimo wszystko tak. Janek swoją karierą sportową zasłużył na drugą szansę. Ja będę czekał na ten powrót i dalej trzymał za niego kciuki. Kibicem się jest na dobre i na złe. Nie przegrywa ten kto nie walczy!
Prześpijcie się z tematem tak ja jak zamierzam to zrobić. Proponuję jutro aby już na spokojnie zorganizować transmisje Periscope. Odpowiem na wszystkie pytania, które zadacie. Możecie też śmiało nazywać mnie tępym ch**em. Mam to głęboko w dupie. Bo nawet do moich „wrogów” mam więcej szacunku niż niektórzy do swoich bohaterów…z przed ostatniej walki.
Periscope jutro 17.00 znajdźcie mnie jako jurasmma.