Kurde - rozwińmy to
z góry sorki za OT'a
Nie wierzę, poprostu nie wierzę że organizm działa natychmiastowo. Moje śniadanie przed bieganiem ma się nijak do samego biegania. Gorzej - mogę czuć ociężałość na żołądku i konflikt wysiłku fizycznego związanego z bieganiem, a wysiłku również fizycznego związanego z trawieniem (takie podwójne obciążenie). Treningowo dla mnie jest to bez sensu. A zjeść śniadanie i czekać godzinę / dwie do biegania - nie chce mi się
Startowo - inna bajka - można/należy zjeść kilka godzin przed startem, a w czasie samego biegu banan / żel pomimo iż chwilowo obciąży i zaburzy układ ruchowy to odda zastrzykiem energii co w przypadku właśnie startowym się kalkuluje! Jak przyzwyczaisz organizm do jazdy na sucho a w gratisie mu dasz coś extra odwdzięczy się i niekoniecznie sraczką
Tutaj dla wrażliwych żołądków treningowo co najwyżej jest opcja przyuczania organizmu do takich, a nie innych strzałów w czasie wysiłku (np. wspomniany banan czy żel).
Jeszcze inaczej ma się sprawa z rowerem - jak na biegu nie głodnieję i śmiało wstaję na 25km co niedzielę
mam jedynie potrzeby na płyny - to na rowerze mnie skręca i co 20km wchłaniam banana (?) o co chodzi - nie wiem. Żeby jeszcze temat zagmatwać dodam iż biegam na mieszance miodu i cytryny - a to ma jakieś tam wartości odżywcze, a więc nie jest to całkowicie bieg na samej wodzie bez grama węglowodanów.
Reasumując - obserwacja samego siebie i utrudnianie schematu treningowego może jedynie poprawić start w zawodach (bo będą lesze warunki). To tak jak z pogodą - trenujcie w 30 stopniach i wystartujcie w zawodach gdzie będzie 15... poprawią się warunki - możecie więcej bo zwykle macie trudniej...