4.04 i 5.04 udało mi się liczyć tylko do śniadania, później już wrzuciłam na świąteczny luz i bez bicia przyznaję, że było ciasto i inne rewelacje Starałam się nie przesadzać z ilością, ale serniczka nie mogłam sobie odmówić. Postaram się uzupełnić i dorzucić do dziennika.
W sobotę odpuściłam już siłkę, ale w niedzielę znowu pobiegałam - 6,85 km, 38 min.
Od jutra zmieniam ilość serii i powtórzeń w ćwiczeniach - będą 4 serie po 10 powtórzeń, może w końcu będzie większy progres z ciężarem.