DT Bartek - Cross - Tri - życie na sportowo

Wczoraj wieczorem crossfit. Zaczeło się od rozgrzewki biegowej i rozciągania potem było już tylko gorzej czyli to co lubię najbardziej.
Po rozgrzewce ćwiczenia siłowe Floor press - dla mnie ok coś nowego. Głowna cześć czyli WOD przerobiły mnie na papkę, dosłownie dochodziłem do siebie jakieś 10-15 min, tętno na poziomie 183 przez 6min - istna masakra, zawroty głowy, mroczki przed oczami, odruchy wymiotne jednym słowem czad. Koszulkę można było wykręcać a to jeszcze nie był koniec. Dziś w planach basen - regeneracyjnie.

Wpiska za wczoraj

Basen regeneracyjnie i do tego sauna. Na obiad wyczarowany z biedronki pstrąg tęczowy z batatami mniam !

Dziś z rana trening crossfit - mocno i intensywnie. Po południu zakupy i knajpa Zloty Osioł z ukochaną jedzenie wegetariańskie troche słabo przyprawione ale w miare dobre. A teraz kawalerski kumpla a jutro całkowity off.

Od rana pochmurno za oknem, po południu trochę się przejaśniło więc postanowiłem dziś biegać. Jakieś 15 min i nagle zrobiło się ciemno, zaczął wiać dość mocny wiatr i do tego deszcz który zmoczył mnie do suchej nitki. Nie było przyjemnie ale jakoś dotrwałem do końca. Mam nadzieje że nie skończy się ponownym przeziębieniem.

Mało wpisek przez ostatni tydzień jakoś tak się stało ale nie obijałem się i 4 treningi były. Wczoraj cały dzień luz , dziś bieganie - zimno i mokro ale było fajnie. Miska w święta świąteczna czyli jajek opór ! Jutro z rana basen bo dziś niestety zamknięte...

Wczoraj lany poniedziałek ale nic podlewane nie było do południa basen, udało się prawie zrobić zamierzone 1,4km. Skutecznie utrudniała mi to masa ludzi którzy wczoraj się tam pojawili ale co zrobić po pływaniu 20min sauny. Popołudniu korzystałem z dobrodziejstw wielkanocnych w postaci kaczki nadziewanej, klusek i ćwikły. Dziś już tylko jajka opór trzeba dojeść to co zostało po świętach.

Wczoraj trening Crossfit - godzinka, mocno, koszulke można było wykręcać. Najpierw rozgrzewka 400m biegu z wymachami ramion, rożnym podskokami i padami. Następnie rozciąganie dolnej części pleców i wzmacnianie core'a poprzez ćwiczenie ala pompki z powrotem do psa z głowa w doł...wiem głupio brzmi ale tak to wyglądało. Następnie ćwiczenie w formie zamęczania się - 3min rożnych pajacyków non stop. Dalej było tylko gorzej, zabawa komandosów tzn. przez 3min robisz pajacyki a na komende odpowiednio 1,2 lub 3 robisz , przysiad z wyskokiem , pompke lub siad. Jeśli tego mało trener zaapalikował nam dzis ćwiczenie z piekła rodem na mocne barki. 3min trzymasz przed sobą na wyprostowanych rękach talerz 5kg jeśli upuścisz robisz pompkę , następnie przerwa i 2 minuty z talerzem.Na deser 1 minuta. Po tym zestawie myślałem że coś mi się powykręcało w barkach a tu jeszcze nawet WOD nie zrobiony, ale spiąłem się i opisanego niżej woda przetrwałem do końca czego efektem dziś są zakwasy na barkach, plecach, bicepsach ale było warto. Wyżej wspomniane ćwiczenie z trzymaniem talerza to też mentalna gra kto tak naprawde dlużej wytrzyma.

Wczoraj w ramach aktywnej regeneracji stwierdziłem że trzeba rozpływać zakwasy nie do końca mi to wyszło bo dziś barki i łydki ledwo żyją ale co tam :D było też jacuzzi i sauna. Dziś znów miał być crossfit ale reczej zmienie plany i będzie bieg - pogoda wreszcie sprzyja, słońce i ok 15 C w południe. Delikatnie zaczynam zmniejszać liczbę węgli a zwiększać udział tłuszczy, zobaczę co się będzie działo.

Śniadanko w pracy by biedronka łosoś wędzony z pieprzem , grahamka + włoskie pomodore !

Wczoraj słonko i piękna pogoda, to i motywacja na plus. Postanowiłem zmierzyć się z dystansem 10km z myślą o złamaniu 50min. Mimo zakwasów na barkach, plecach i łydkach założyłem buty i jazda. Zacząłem mocno, zdecydowanie za mocno...
Teren pagórkowaty, po takim biegam, więc nie ma lekko. Do 6km utrzymywałem średnie tempo 4,55 km/h i puls na poziomie 173.
Niestety zostałem brutalnie zmielony i wypluty przez moje wymarzone 49:59s. To jeszcze nie ta chwila, następny test za 3 miesiące. Teraz pozostaje mi skupić się na regeneracji, bo dziś mam zakwas nawet na stopach.
I trenować więcej i ciężej. Niżej jeszcze lektura którą aktualnie pochłaniam i szczerze polecam, jest na promocji w empiku za 25zł










Zmieniony przez - crossfitguy90 w dniu 2015-04-10 08:30:42

To taka fikcja ktora nazywam dobrym rzemioslem.. Zero polotu literackiego, zadnych nowych pomyslow, wszystko to juz bylo, jezyk malo wyrafinowany, postacie sztampowe.. a jednak czyta sie z przyjemnoscia :) Dobrze zrobiony produkt komercyjny, wart swojej ceny, o tak napisze. Znaczy ze nie bylem zachwycony :)

Znasz niejakiego Marcina Ciszewskiego, autora polskiego ? On podobne rzeczy, "mróz" oraz "upał" robi rownie dobrze, a do tego po polsku - wiec tresc nie jest skazona interpretacja tlumacza. Do tego jest to jednoczesnie swietne politycal fiction, a w przypadku serii powiesci www... historical fiction. Jesli masz czytnik albo czytasz na kompie, mozesz dostac ksiazki ode mnie w prezencie w mobi lub epub ;)