...
Napisał(a)
eeeee tam tarczyca to nie jest dobra wymówka większość ludzi i tak nie kuma o co chodzi Wgl szukanie sobie choroby żeby nie jeść paluszków.... Się naucz mówić nie, charakter Ci się wzmocni
...
Napisał(a)
czasami mam tak ze jestem bez pieniadzy i partner mnie utrzymuje i niekiedy mu sie maruda wlacza ze za duzo kupuje ze przeciez moge zjesc frytki zamiast miesa
...
Napisał(a)
aguusia88tak to prawda, jak odmowie im paluszkow czy cipsow i mam wysluchiwac ze mnie szatan nawiedzi
matko kochana... No tutaj to mnie te słowa rozwaliły.
Wszystko co istotne już chyba zostało napisane, ja dodam od siebie tyle, że jakby nie było to od Ciebie zależy co ostatecznie ląduje Ci w żołądku, można mieć różne wymówki ale przecież skoro jesteś przekonana o słuszności tego co robisz to po co kombinować zamiast powiedzieć otwarcie. Ja np. przez własnych rodziców jestem uważana za totalnego dziwoląga odkąd zmieniłam wpojone przez nich nawyki. Ciągle słyszę że coś kombinuję a ostatnio np. "na topie" jest trucie że jem za dużo białka i wysiądzie mi wątroba i nerki... Niestety mówią to ludzie żywiący się bułkami z parówką i tonami słodyczy, choć swoje uwagi popierają posiadaniem "wykształcenia medycznego". Z całym szacunkiem do nich samych, ja będąc tu na forum jestem przekonana, że działam dobrze i robię swoje. No i trochę kosztowało mnie wyjście ze stanu upasionej kluski którą byłam całe dzieciństwo za ich "przyzwoleniem".
Trochę przydługawy ten wywód ale jestem jakby uczulona na takie sytuacje znajomych można zmienić, partnera nie zawsze, rodziny nie bardzo czasem potrzeba trochę "zdrowego egoizmu" i nie daj sobie wejść na głowę
" The mind is the limit. As long as the mind can envision the fact that you can do something, you can do it (...)"
...
Napisał(a)
aguusia88
najgorzej jest jak przychodzi kolega partnera a ja sie nie czuje juz swojo w domu. i nas namawia na jedzenie ale ktorego jesc nie musimy, partner ulegnie, jemu wyskoki nic nie robia z sylwetka, i np on chce piwo, to moj musi isc kupic bo partner tez sie napije, albo kolega chce pizze i partner stwierdzi ze tez zje, to musimy sie zlozyc, albo chce nam ugotowac cos co jadl w domu i partner tez chce sprobowac i musimy tez to zjesc. musze porozmawiac z partnerem o asertywnosci bo to nie jest moj znajomy i partner umie z nim rozmawiac
ale ja nie rozumiem. zwalasz odpowiedzialność za własny wybór na kolegę, który zresztą przychodzi do was i zachowuje się jak pan domu? sic! wybacz, ale dla mnie to tania wymówka.
Martucca,
Uważam, że Twoim problemem nie jest obawa przed "niszczeniem diety", ale poszukiwanie akceptacji w oczach innych; coś w stylu "jak nie zjem tego czy tego, to mnie lubić nie będą".
Chcę jeszcze dodać coś od siebie do słów Martucci, z którymi się zgadzam: szukanie w ten sposób akceptacji jest mylne, bo ludzie paradoksalnie bardziej szanują osoby, które mają własne zdanie i są właśnie asertywne i wiedzą czego chcą, a nie pitu-pitu. Zresztą widać to po naszych moderatorkach i doradczyniach, które są ostre, bezpośrednie, szczere, asertywne, nie rzucają serdusiami i duszyczkami, a wzbudzają ogromny szacunek.
najgorzej jest jak przychodzi kolega partnera a ja sie nie czuje juz swojo w domu. i nas namawia na jedzenie ale ktorego jesc nie musimy, partner ulegnie, jemu wyskoki nic nie robia z sylwetka, i np on chce piwo, to moj musi isc kupic bo partner tez sie napije, albo kolega chce pizze i partner stwierdzi ze tez zje, to musimy sie zlozyc, albo chce nam ugotowac cos co jadl w domu i partner tez chce sprobowac i musimy tez to zjesc. musze porozmawiac z partnerem o asertywnosci bo to nie jest moj znajomy i partner umie z nim rozmawiac
ale ja nie rozumiem. zwalasz odpowiedzialność za własny wybór na kolegę, który zresztą przychodzi do was i zachowuje się jak pan domu? sic! wybacz, ale dla mnie to tania wymówka.
Martucca,
Uważam, że Twoim problemem nie jest obawa przed "niszczeniem diety", ale poszukiwanie akceptacji w oczach innych; coś w stylu "jak nie zjem tego czy tego, to mnie lubić nie będą".
Chcę jeszcze dodać coś od siebie do słów Martucci, z którymi się zgadzam: szukanie w ten sposób akceptacji jest mylne, bo ludzie paradoksalnie bardziej szanują osoby, które mają własne zdanie i są właśnie asertywne i wiedzą czego chcą, a nie pitu-pitu. Zresztą widać to po naszych moderatorkach i doradczyniach, które są ostre, bezpośrednie, szczere, asertywne, nie rzucają serdusiami i duszyczkami, a wzbudzają ogromny szacunek.
DT Żelaznej Damy
http://www.sfd.pl/[DT]_AL3ktra-t1124304.html
...
Napisał(a)
Boziu, unikanie spotkań ze znajomymi/rodziną tylko dlatego, że jedzą inaczej niż Ty to chyba pod jakieś zaburzenie podchodzi.
"Optymista to ktoś, kto wie, że zrobienie kroku do tyłu zaraz po tym, jak się zrobiło krok do przodu to nie katastrofa tylko cza-cza."
http://www.sfd.pl/Zrozumieć_kobietę_;_czyli_Female_Phase_Training_by_Ejpi-t1087093.html#
"Ludzi z nadmiarem teścia sie tylko ogląda"
...
Napisał(a)
Rany, włos się na głowie jeży jak się to czyta . Ja nie widzę problemu. Praktycznie na KAŻDEJ imprezie jest COŚ co nadaje się do jedzenia. To raz. Dwa, że jak nie ma to zawsze można coś zrobić i przynieść dla wszystkich - będzie jeszcze milej, że się człowiek postarał. Ja np. odkąd tu jestem eksperymentuje z takimi rzeczami, którymi mogłabym gości, czy swojego faceta nakarmić - jak wyjdzie to super, jak nie wyjdzie to i tak daję - przynajmniej jest śmiesznie . Oczywiście wcześniej ostrzegam . Trzy - co to za impreza, że główną atrakcją jest gapienie się na swoje ręce i paszcze co każdy je? Jakaś marna chyba. Na takich imprezach nie zostaję .
Obiadki u babci, rodziców itd. zaliczam regularnie - zawsze znajdzie się coś nadającego się do skonsumowania. Poza tym w normalnej relacji rodzina nie jest Twoim wrogiem - to ludzie, którzy Cię kochają i nie mają powodu, żeby robić Ci na złość. Babcia po krótkiej edukacji serwuje mi teraz indyczka lub kurę z górą kalafiora z masełkiem . U rodziców nawet bezczelnie pytam co mają w planie na obiad i uwzględniam to w planach miskowych, żeby mi się zgodziło.
Jedyne nad czym pracuję to narzekający od czasu do czasu facet - że pizzy nie jemy, że coś tam. Ale i to powoli przechodzi. A pizzę domową mamy w planie - jak się wreszcie do tego zbiorę .
Ogólnie więcej luzu i dystansu - świat jest fajny . Peace and love .
Obiadki u babci, rodziców itd. zaliczam regularnie - zawsze znajdzie się coś nadającego się do skonsumowania. Poza tym w normalnej relacji rodzina nie jest Twoim wrogiem - to ludzie, którzy Cię kochają i nie mają powodu, żeby robić Ci na złość. Babcia po krótkiej edukacji serwuje mi teraz indyczka lub kurę z górą kalafiora z masełkiem . U rodziców nawet bezczelnie pytam co mają w planie na obiad i uwzględniam to w planach miskowych, żeby mi się zgodziło.
Jedyne nad czym pracuję to narzekający od czasu do czasu facet - że pizzy nie jemy, że coś tam. Ale i to powoli przechodzi. A pizzę domową mamy w planie - jak się wreszcie do tego zbiorę .
Ogólnie więcej luzu i dystansu - świat jest fajny . Peace and love .
Tu się upgraduję -> http://www.sfd.pl/Srocze_krok_po_kroku-t988368-s18.html
"It's not going to be easy. It's going to be worth it."
...
Napisał(a)
Ja idąc na imprezę idę najedzona .Uprzedzam że nie wszystko jadam i jak coś jest na stole co mi nie pasuje .
A jak nalegają to ide do kuchni i robię sobie coś co mogę zjeść. I nie było tak jeszcze żeby ktoś coś we mnie wmuszał i stawiał mnie pod bramką.
Nawet jak byłam na diecie bez soli to w restauracji prosiłam o warzywa z wody nie solone. Wydaje mi się że można przetrwać ,kwestia tylko czy się chce utrzymać dietę? czy jest to tylko wymówka że zjadłam bo nie wypadło odmówić :'-(
A jak nalegają to ide do kuchni i robię sobie coś co mogę zjeść. I nie było tak jeszcze żeby ktoś coś we mnie wmuszał i stawiał mnie pod bramką.
Nawet jak byłam na diecie bez soli to w restauracji prosiłam o warzywa z wody nie solone. Wydaje mi się że można przetrwać ,kwestia tylko czy się chce utrzymać dietę? czy jest to tylko wymówka że zjadłam bo nie wypadło odmówić :'-(
...
Napisał(a)
Miodowa -naucz mówić nie, charakter Ci się wzmocni - bardzo słuszna wskazówka. kłamać? po tylko, żeby nie patrzono na mnie dziwnie, to dopiero jest dziwne
Co do partnera... hmmmm.... hytruszaproponuj mu spotkanie z wredną sąsiadką zamiast z kolegą, strawi???????
aaaaaa i jeszcze jedno, prowadzę bogate życie towarzyskie i rodzinne,jadam też czasami poza domem i chudnę
Zmieniony przez - agatha38 w dniu 2014-02-08 15:10:07
Co do partnera... hmmmm.... hytruszaproponuj mu spotkanie z wredną sąsiadką zamiast z kolegą, strawi???????
aaaaaa i jeszcze jedno, prowadzę bogate życie towarzyskie i rodzinne,jadam też czasami poza domem i chudnę
Zmieniony przez - agatha38 w dniu 2014-02-08 15:10:07
...
Napisał(a)
p******enie kotka za pomocą młotka
oraz
pozdrawiam
oraz
pozdrawiam
Następny temat
Bo fajny tyłek chce mieć
Polecane artykuły