Grozba choroby juz minela, jednak dopadla mnie kontuzja. W piatek pomagalem znajomemu sadzic ziemniaki
, bylo sporo kopania w dosc ciezkiej ziemi no i powrocil mi problem z lewym nadgarstkiem. Juz na piatkowym treningu czulem bol, jednak zbagatelizowalem to. Jednak fakt, ze mialem taki sam problem 2 lata temu, sklonil mnie do lektury na ten temat. Moja dignoza brzmiala -
pekniecie kosci lodeczkowatej w lewej rece. Jednak dzisiajsze przeswietlenie tego nie potwierdzilo (swoja droga bol jest w kosci obok lodeczkowatej, jednak nie pamietam jej nazwy). Odpuszczam w zwiazku z tym treningi na tydzien, bede smarowal dlon zelami, do tego doustnie ibuprofen. Jestem strasznie zly, jednak nie dam rady z tym bolem wyciskac ciezarow (plecy bym dal rade robic, ale lepiej chyba dac tej rece odpoczac przez tydzien. Mam nadzieje, ze wszystko wroci do normy, jednak 2 lata temu musialem przerwac treningi na duzo dluzej niz tydzien (jednak reka bardziej bolala). Z kreatyny nie rezygnuje, bede bral 5g mono z rana przez caly tydzien, do tego zrobie 2-3 treningi na orbitreku. Dziennika oczywiscie nie zamykam, zejde z kaloriami w dol, porobie brzuch, wiec wypiski beda codziennie.
Co do dnia wczorajszego i dzisiejszego, treningow brak, dieta typowo swiateczna, jednak o jutra wracam na odpowiednie tory i odzywiam sie prawidlowo