Dobry tren, którego skutki czuję do teraz, ale jedno ćwiczenie znów zyebalem na amen.
1. Wiosłowanie podchwytem w opadzie 5x10
10x20/10x30/10x35/10x40/10x45/10x50
10x20/10x30/10x35/10x40/10x45/10x45
Pochyliłem łeb i poczułem różnicę. Jak niebo, a ziemia. Za to plecy były w piekle.
(40 bok)
(45 przód)
(50 tył+wiosło jednorącz bok)
2. Wiosłowanie sztangielką w opadzie 16-12-10-8-6
16x12,5/12x14/10x19,5/8x25/6x27,5
16x16/12x16/10x19,5/8x25/6x25/6x25 (seria gratis do kamery, która nie chce się zuploadować, suka niewdzięczna)
Jw., czucie dużo lepsze, ale słabnące wraz z ciężarem (dlatego też 8 i 6 powt. na tym samym ciężarze), więc pewnie wraz z progresją kaleczyłem ruch. Na początku pomyliłem sztangielki – zamiast 13 kg wziąłem 16 i dziwiłem się, czemu tak strasznie ora grzbiet.
(12x16 przód)
(25)
(25 ostatnia seria)
3. Szrugsy Haneya 4x10
10x40/10x45/10x50/10x60/10x65
10x40/10x45/10x50/10x55/10x60
Najprostszy ruch w całym treningu, a ja nie mogę go za nic ogarnąć. Do tego głupi łeb ucieka.
(50 bok)
4. Dzień dobry 3x12
12x20/12x25/12x30/12x35/12x35
12x30/12x35/12x40
Brutalny mord prostowników.
(40)
5. Unoszenia stojąc bokiem+unoszenia stojąc w opadzie 2x(12+12)
(12+12)x5/(12+12)x5/(12+12)x5
(12+12)4,5/(12+12)x4,5
Tym razem udało się dorwać sztangielki. Spięcie i negatyw w unoszeniu bokiem wydłużony do bólu – w drugiej serii dałem radę zrobić tylko 10 technicznych powtórzeń. Unoszenia w opadzie trochę dynamiczniej, ale barki i tak dostały swoje.
6. Allahy 5x30
Mała odmiana dla brzucha – 1 ćwiczenie z progresją. Wznosy nóg wrzucę sobie do jakiegoś innego treningu.
Zrzut: