Szacuny
11148
Napisanych postów
51564
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Argh. Poranne ważenie pokazało, że jak na razie mogę się pod względem spadku wagi utożsamić ze wspomnianym przez Ciebie jegomościem - z okolic 68 kg zszedłem do 66,7. Pas w miejscu (77-78 cm). Nie wiem jakim cudem stało się to przy 3100 kcal/dzień.
Szacuny
0
Napisanych postów
1389
Wiek
31 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
36311
Może za dużo aktywności poza siłownią? Ja te 3-3,1k kcal szamię przy aktywności= 4 treningi w tygodniu + w większości siedzenie na tyłku (regeneracja znaczy się). Poza tym, nie załamuj się, możesz więcej sobie podjeść dołóż węgli to pójdzie do przodu
Szacuny
11148
Napisanych postów
51564
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Mimo tego, że cardio robię ostatnio raz na tydzień, prawdopodobnie masz rację. Wszędzie albo jeżdżę rowerem, albo chodzę piechotą (i to dość często jestem taki zalatany), do tego zwykle dochodzi praca 2-3 razy w tygodniu. Ale dalej dziwi mnie takie rozpędzenie metabolizmu mimo sporej ilości tłuszczy, które w dnt oscylują czasem w okolicach 2g/kgmc.
Szacuny
1
Napisanych postów
1643
Wiek
38 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
19133
Kumpel miał podobnie, przerzucił się z roweru na autobus do pracy i podziałało, za duża aktywność jak ktoś wspomniał, ewentualnie więcej węgli daj, chociaż ja nie jestem ekspertem w dziedzinie masowania, jeszcze nie
Szacuny
11148
Napisanych postów
51564
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Tak naprawdę główny powód, dla którego nie rosnę to przetrenowanie spowodowane ćwiczeniem splitem zamiast 5x5 Traktora. Za tydzień robię deload i zacznie się prawdziwy progres. A, no i muszę jeszcze wznieść pod domem ołtarz Marka Rippetoe. CZYSTA MASO – NADCHODZĘ!
A na serio, to z pewnością sięgnę po powyższe rady, ale będę się starał nie przekraczać tych 2g fatu/kgmc, bo z tego co pamiętam z debaty, którą czytałem jakiś czas temu w dzienniku Panadarka, to chyba dość niezdrowe (ale nie pamiętam czemu, w międzyczasie postaram się ten wątek znaleźć i jeszcze się doedukować). Węgli chętnie dołożę, bo raz, że się ich nie boję (bo w końcu to, co tak naprawdę zalewa, to nadmiar kalorii, więc przyrost tłuszczu i tak jest nieunikniony w trakcie budowania masy bez cukierków), dwa, że je kocham. No dobra, koniec wyznań miłosnych - przechodzę już do właściwej wypiski:
Zacząłem od minimalnie większego ciężaru niż zwykle i miałem straszne problemy z czuciem. Trochę poeksperymentowałem, ale w końcu zszedłem z obciążeniem i wyszło mi to jak najbardziej na dobre. Drop zniszczył.
6. Uginanie z supinacją 3x12 (na rękę) 12x6/12x6/15x6
Pompowało jak należy, ale wrzucam na wszelki wypadek filmik. A nuż można coś jeszcze w tym ćwiczeniu poprawić.
7. Uginanie ramienia ze sztangielką w oparciu o udo 2x20 12x6/20x5/20x4
Potrzebowałem czegoś na brachialisy zamiast modlitewnika, który kiepsko ostatnio wchodził, i dla testu dałem to ćwiczenie. Trochę czasu zajął mi dobór ciężaru i jako takie wczucie się w ćwiczenie, ale myślę, że warto będzie spróbować go za tydzień jeszcze raz, tym razem już z odpowiednio dobranymi sztangielkami.
8. Przedramiona (2x triset ->uginanie nadgarstków ze sztangą nachwytem->podchwytem->ćwiczenie Sandowa – wszystko x max)
Ogień w przedramionach. Sandał jest super.
+10 minut cardio na stacjonarnym (nie robiłbym, gdybym wiedział, że po siłowni zejdzie mi się pół godziny latania po mieście w poszukiwaniu mięsa na jutro, bo nigdzie nie było mojego ulubionego gulaszowego z uda kury. Po wizycie w kilku sklepach poddałem się, dorzuciłem parę groszy więcej i wziąłem gulaszowe z golonki indyka – też zayebiste, tylko mniej ekonomiczne).
A, no i byłbym zapomniał – trochę żałuję, że nie nagrałem treningu nóg, który udało mi się zaobserwować (chyba dość niedyskretnie, ale to przez to, że nie byłem mentalnie przygotowany na taki widok) dzisiaj na siłce. O ile 1/3 siadu to zjawisko dość powszechne, to 1/4 ruchu w syzyfkach (oczywiście z 15 kilowym talerzem na klacie) było mi dane widzieć po raz pierwszy w życiu. Na szczęście udało mi się opamiętać, i zamiast zacząć nawracać ludzi na właściwe ścieżki i toczyć bezcelowe, wewnątrzsiłowniowe bitwy słowne, z bananem na twarzy kontynuowałem trening.
Muza (czyli wyrażone obrazem i dźwiękiem moja subiektywne pojęcie piękna – niby nic, ale zgniotło mnie od pierwszego przesłuchania):
Micha:
Zmieniony przez - december w dniu 2012-09-04 18:49:05
Zmieniony przez - december w dniu 2012-09-04 18:52:09
Zmieniony przez - december w dniu 2012-09-04 18:53:30
Szacuny
11148
Napisanych postów
51564
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Day number forty – Give me fuel, give me fire, give me jabazazaza!
Do dzisiejszego treningu podszedłem mocno zmotywowany, z wielką chęcią targania dużych ciężarów (zmiana rampy w siadach z 12 na 10), ale czułem się po prostu słabszy niż zwykle. Nie byłem nawet w stanie wyrównać swoich osiągów siłowych z redukcji, mimo tego, że jem teraz dwa razy więcej. Mam nadzieję, że taki stan rzeczy jest spowodowany tylko i wyłącznie większym skupieniem na pracy mięśni, co utrudnia ruch i czyni mniejsze ciężary większym wyzwaniem.
Maksymalne skupienie na mind muscle. Ciężko było już przy 70 kg. Przy 90-sięciu ostatnie powtórzenie ledwo zrobiłem z pomocą, co zaowocowało kilkoma dropami frustracji, które całkowicie zmasakrowały kopyta, doprowadzając do pełnego upadku mięśniowego.
2. Żuraw 4xmax 12xcc/12xcc/12xcc/10xcc
Bez zastrzeżeń.
3. Wykroki 3x15 (na nogę) 15x16/15x16/16x16
Tym razem dobrałem stały ciężar tak, aby był on wyzwaniem, ale nie wypaczał techniki. W ostatnich dwóch seriach robiłem coś, co przypominało bardziej kacze chody, w których utrzymywałem napięcie mięśniowe przez cały czas ich wykonywania. Planuję pozostać przy takim właśnie wariancie wykroków.
4. MC na sztywnych rampa 12 12x40/12x50/12x60->12x40
Słabo. Ból i napięcie prostowników sprawiły, że ciężko było mi się skupić na pracy dwugłowych i pośladkowych.
Bramy piekieł po raz kolejny otworzyły się w czworogłowych uda. Palenie było tak przeszywające, że nie byłem w stanie samodzielnie wstać po każdej z serii.
7. Łydki na suwnicy 4x max max x90/max x90/max x90/max x90
Wszystkie serie do palenia i jakieś 10-15 powtórzeń od tegoż momentu. Przerwy 10-20 sek, rozstawy stóp zmieniane co serię od najwęższego do najszerszego. Doznania ekstremalne.
8. Maszyna do wspięć stojąc 4x max max x dużo szt./max x dużo szt./max x dużo szt./max x dużo szt.
Jw., tyle, że rozstawy zmieniałem od najszerszego do najwęższego.
Ogółem, nogi tradycyjnie mnie zmiażdżyły, chociaż trochę szkoda tego MC na sztywnych. Było czuć, że prostowniki jeszcze nie zregenerowały się w pełni po piątkowych eskapadach z klasycznym MC i
wyprostami na ławce rzymskiej w roli głównej.
Szacuny
11148
Napisanych postów
51564
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Day number forty one - Show me your goods!
Dzisiaj pierwszy raz od czerwca postawiłem nogę w liceum, i w końcu wyszedłem bogatszy niż przed wejściem (składki klasowe for the win!), opychając za przyzwoitą kasę parę kilo podręczników. Poza tym uwag brak.
Co w duszy gra:
Co w talerzach piszczy:
Zmieniony przez - december w dniu 2012-09-06 15:21:04