Na początku maja tego roku załatwiłem sobie bark/łopatkę ćwicząc bicepsa sztangą prostą w staniu (podchwyt). Rozgrzałem się tak jak zwykle - niczego nie zaniedbałem - tylko najwyraźniej "przegiąłem" z podrzutem sztangi przy końcowych ruchach (żeby sobie pomóc i zrobić jeszcze 2-3 ruchy na maxa) - prawie zawsze tak robię.
Nic mi nie strzeliło, nic mnie nie bolało w trakcie ćwiczenia - ale po ćwiczeniu - gdy już ostygłem - zacząłem czuć kłucie pod lewą łopatką od strony kręgosłupa (JEDNAK BÓL NIE JEST W ŻADEN SPOSÓB ZWIĄZANY Z KRĘGOSŁUPEM!!!! - chcę to od razu podkreślić, żeby uciąć wszelkie pytania z tym związane). Ból minął tak po tygodniu i dlatego potraktowałem go raczej w ramach jakiegoś przykurczu/zakwasu/dyskomfortu - po tygodniu dalej ćwiczyłem bicepsa w opisany wyżej sposób. Powtórzyło się to samo - w trakcie ćwiczenia nic - po ostygnięciu znowu kłucie - z tym, że już bardziej intensywne. Taki intensywniejszy ból znowu minął tak po tygodniu - jednak już bardziej "czujny" na swoje ciało - zauważyłem, że - już mimo braku bólu - odczuwam cały czas pewien dyskomfort - jak np. stoję - czuję, że rozluźniony bark lekko naciska na wspomniane miejsce w łopatce.
Generalnie: tak na "sucho" czuję, że ten dyskomfort/nacisk/ból się powiększa gdy chcę bark "sztucznie" wysunąć tak jak to się z nim dzieje w trakcie ćwiczenia bicepsa w staniu ze sztangą prostą - czyli kiedy jak gdyby głowa/szyja/kręgosłup zostają nieruchomo, a barki zginam do przodu w dół (tak jakby były wyginane przez ramiona obciążone sztangą).
Naturalnie po "drugim razie" całkowicie zaprzestałem ćwiczeń ( eh ;( ) i udałem się do ortopedy (nie-prywatnie). Ortopeda swierdził, że to nic poważnego i że 6tygodni powinno "załatwić sprawę". Powiedział, żeby się smarować FASTUMem (ja i tak już się fastumem smarowałem zanim do niego poszedłem).
Po 6tyg - dalej to samo. Może dyskomfort mniejszy - ale nie odczułem jakiejś wyraźnej poprawy. Poszedłem znowu do ortopetdy - zmusiłem go do zrobienia rentgena (na którym nic nie zobaczył) i stwierdził, że to raczej staw a nie mięsień i zapisał mi rehabilitację. Rehabilitację miałbym na wrzesień (a to był wtedy maj) więc dałem sobie spokój - tym bardziej - że ortopeda mi podpadł bo potraktował mnie bardzo nieprofesjonalnie i niekompetentnie (przychodnia publiczna...).
Zacząłem latać po innych lekarzach żeby się dowiedzieć - co mi na prawdę tam trzasło - i skracając - niczego się nie dowiedziałem. Na tomokomputer/rezonas magnetyczny/cholera wie co jeszcze mnie teraz nie stać - pomyślałem, że prędzej mi pomogą doświadczeni "ćwiczący" niż ortopeda z przychodni.
Wspomniany dyskomfort czuję do dziś i nie mogę wykonywać niektórych ćwiczeń.
Dlatego mam pytanie/prośbę do Was - czy ktoś z Was ma pojęcie co się mogło mi stać? Staw/ścięgno/mięsień? Ćwiczenie, które wykonywałem jest dosyć typowe - więc może i kontuzja jest taka. Jak sobie z tym poradzić? Co robić?
Dodam jeszcze tylko, że ćwicząc bicepsa w opisany sposób - pomijajc "podrzuty" - najprawdopodobniej za bardzo pozwoliłem barkom "polecieć" do przodu, w dół i stąd cośtam naderwałem/obciążyłem w lewej łopatce.
Z góry dziękuję za pomoc i pozdrawiam