Najpierw krótka historia
Mam 32 lata i 186 wzrostu. Do zeszłego roku staż na siłowni 0 dni. Ważyłem 116 kg przez jakieś 6 miesięcy schudłem do 88 kg. Była dieta głodówkowa, białkowa, liczenie kalorii jojo, bieganie, rowerki i wszystkie możliwe cuda. Jakimś cudem się udało i waga bardziej mnie polubiła, katowanie opłaciło się. Po odstawieniu wszystkich restrykcji związanych z żarciem zatrzymałem się na 94 kg i postanowiłem ćwiczyć. Obecnie pilnuje się z przyjmowaniem paszy, odstawiłem chyba wszystko co złe, czyli wszystko co zawiera za dużo tłuszczu i weglowodanów. Od czasu do czasu pobiegam. Wiekszych cudów nie robię, bo się nie znam, ani nie chcę sobie zaszkodzić. Jestem bardzo początkujący. Obecnie ważę 87 kg czyli zrzuciłem od stycznia 6 kg i cały czas trzymam się tendencje spadkową. Obecnie jem ok 1500 kcal dziennie i od stycznia 2012 regularnie ćwiczę na siłowni, 3x w tygodniu. O ile dobrze postrzegam moje wyczyny z machaniem sztangą to jest to tzw. ogolnorozwojówka.
Ale do rzeczy.
Wiem, że mam jeszcze troche do zrzucenia i nie do końca wiem na czym się skupić ? Chcę budować mięśnie, ale też gubić to co zwie się oponą. No własnie ... Co dalej ? Redukować smalec (jeśli tak to do jakich wymiarów, wagi itp.), czy skupić się na siłowni, przemyśleć dietę (no właśnie jak najogólniej powinna ona wyglądać ile kcal itp.) i po prostu dalej pakować ? Najprościej mówiąc. Chce redukować tłuszczyk, nie gubiąc przy tym tego co udaje mi się budować na siłowni. Co zrobić w moim przypadku ? Czy da się to w jakiś zrównoważony sposób pogodzić. Może polecicie jakieś artykuły, które sprawdziły się na znanych wam przypadkach ? Niestety wszystko na co ja trafiam w sieci nie do końca pasuje do mojego przypadku. Z góry dziękuje za pomoc i poświęcony mi czas. Pozdrawiam.
Moje cyferki to:
Wzrost - 186 cm
Waga - 87 kg
W pasie - 88 cm
W klatce - 110 cm
Biceps - 37 cm
Odżywianie (dziennie, ogólnie, to czego staram się trzymać)
Sniadanie - 3 kromki ciemnego pieczywa z serem, wędliną, twarożkiem itp.
Obiad - ryż, kurczak, warzywa, od czasu do czasu pozwalam sobie na "obiad mamy"
W dzień treningu jakieś 2 godziny przed siłownią zjadam większy obiad, większe porcje ryżu, kurczaka, warzyw itd. A po treningu np. tuńczyk, jajka, jakaś sałatka ew. to co zostało po obiedzie jeśli nic nie mam pod ręką.
+ w zależności od chęci podjadania soki, jogurty 0%, warzywa, wszystko w bardzo umiarkowanych ilościach.
Staram się nie przekroczyc 1800 kcal, ale dość częstwo bywa, że zjadam np. 1300 ... ale po prostu nie czuje głodu.
A to moje efekty 3 miesiecy chudnięcia i ćwiczeń: