SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Sytuacja w "biały dzień" - psychika w walce

temat działu:

Sztuki Walki

słowa kluczowe: , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 7701

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 77 Napisanych postów 11983 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 79498
Frosti-sądzę,że za często z konsekwencjami prawnymi wyjeżdżasz.W chwili ataku na siebie są dwie możliwości.Dostajesz strzał adrenaliny i włącza się faza berserkera,walczysz i przy pozytywnej opcji,możesz sklepać gościa,albo adrenalina buzuje,ale ciało woła "ucieczka" i człowiek trzęsie się wewnętrznie i nic nie robi,jak autor tematu i przy złej opcji można dostać niezły wp.ier.doool,lub poczuć jakieś narzędzie.Takie były pierwotne instynkty człowieka, i tak jest u ludzi do tej pory,gdy są blisko zagrożenia.Włącza się opcja walka-albo ucieczka i nie musi to być zewnętrzna ucieczka,ale też psychiczna zaćma,żeby walczyć.Nie ma czasu na zastanawianie się w stylu: "Czy jak mu prz.yj.eb.ię i wyleci mu ząb,a ktoś zobaczy to i zadzwoni po Policję,policjanci mnie zawiną,gość zrobi obdukcję i założy mi sprawę,to sąd mnie skaże za przekroczenie obrony koniecznej?"Jest akcja-jest reakcja,albo zrobienie karpia i zdziwienie...Sądzę,że lepiej jest gościowi przy.je.bać i się z tego tłumaczyć i ponieść ewentualne konsekwencje prawne,niż mieć możliwość utraty zdrowia,czy życia,bo nigdy nie wiadomo jak atak się zakończy,różnie może być.Każdy ma prawo się bronić,a sędziowie są coraz częściej stają po stronie zaatakowanych,więc ja wolałbym się tłumaczyć ze swoich czynów,ale chodzić jeszcze po tym fajnym świecie

Zmieniony przez - słaby 56 w dniu 2012-04-23 19:45:25

Raczej ustapić niż zranić,raczej zranić niz okaleczyć,raczej okaleczyć niż zabić,prędzej zabić samemu,niż dać się zabić.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Co do tematu - Sam musisz osądzić, czy dobrze zrobiłeś, ale w moim odczuciu należy od razu reagować na takie rzeczy, uczucie spalenia psychicznego to najgorsze co może być, więc nie wolno nawet dopuścić, żeby miało ono miejsce. Reaguj od razu, albo w ogóle.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 444 Napisanych postów 9936 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 103395
Do autora:Serio się tyle zastanawiałes jak ci koleś przyje*bał?:czy jest świrem?czy ma nóż czy ma pistolet?czy ma HPV?Skoro sprzedał ci cepa z partyzanta ,że nawet nie poczułeś a piszesz ,że masz dobry prawy prosty to powinieneś go szybko skończyć,a nie zastanawiać się po czym ogień i cię nie ma na miejscu zdarzenia.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 117 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 1695
xper ma racje.
Przecież po to się uczysz tych sztuk walk by móc się takiemu
typowi przeciwstawić, no nie ?
Nie daj se w kasze dmuchać.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 603 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 3131
Niektórzy wolą sobie odpuśić jakieś szarpaniny na ulicach i nie mieć problemów. To jest kwestia pozycji społecznej. Jeśli ktoś nie ma nic do stracenia, wywodzi się ze środowiska patologicznego lub jest naćpany/pijany, policja i sądy, a czasem poprawczak czy więzienie nie jest dla niego żadnym argumentem rezygnowania z bójki. Jeśli natomiast ma coś do stracenia, ma pracę, rodzinę, plany na przyszłość to będzie unikał sytuacji mogących zakłócić ten porządek rzeczy jak ognia. Rzecz w tym, żeby znaleźć tę cienką granicę kiedy można jeszcze odpuścić a kiedy trzeba działać, ale to teoretyzowanie, nie ma na to często czasu podczas bijatyki.

Może jakimś rozwiązaniem jest zastosowania obrony koniecznej nie polegajacej na kopaniu napastnika z buta w twarz i rzucaniu go pod pociąg? Walka w zwarciu czy umiejętność założenia jakieś dźwigni wydaje się tutaj bardziej rozsądne od technik rodem z boksu tajskiego. Zakładając, że napastników nie jest 5, ale wtedy żaden sport walki nie pomoże.

To moje osobiste przemyślenia po kilku latach treningu sportów uderzanych i włączeniu do tego walki w zwarciu i parterze.

Na końcu warto dodać o takich atrybutach jak np. gaz. Nie na każdego działa, ale jest poręczny i jesteśmy w stanie unieszkodliwić tym napastnika. Zawsze po tym zostają nasze umiejętnosci nabyte na SW.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 77 Napisanych postów 11983 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 79498
Po części Kris masz rację,ale nie rozumiem jaką pozycję społeczną masz na myśli. Nie trzeba wywodzić się z jakiejś patologii,by się bronić i walczyć,gdy jest się zaatakowanym.Nie chodzi mi tu o szarpaniny i przepychanki,bo takie być może bym sobie też odpuścił,ale uderzenie w twarz jest typowym atakiem i nie sądzę,że stałbyś jak pi.pa,gdybyś dostał pierwszego gonga od kogoś,tylko w chwili ataku byś się bronił.Nie trzeba zaraz walić gościa w pysk,żeby zaprzestał ataku.Jeśli ktoś trenuje sporty kopano uderzane,to wie że dobry low kick może wyłączyć nogę i człowieka na dłuższy czas,frontem też sidem też można gościa na ziemi posadzić.Z uderzeniami rękoma jest ten problem,że częściej szukają twarzy przeciwnika,niż korpusu,a to już zostawia trwałe ślady bójki,czego trzeba się starać unikać.Gaz jest dobrym rozwiązaniem,ale musi to być dobry gaz z dużym stężeniem środków drażniących oczy i drogi oddechowe,a jego wyjęcie też musi być wytrenowane i szybkie,żeby dało skuteczność.Wszystko to jednak teoretyka,bo nagła akcja wymaga szybkiego odnalezienia się w sytuacji i przestawienia umysłu na opcję "walcz",a jeszcze trzeba panować nad emocjami,żeby nie przesadzić,bo naprawdę niektórzy potrafią się rozkręcić pod wpływem adrenaliny i swojego opanowanego strachu,który czasem zmienia się w agresję,a wtedy o przekroczenie,tzw.obrony koniecznej już nietrudno.Tu widzę lekką przewagę treningów combatowych nad sportowymi,ponieważ bardziej przygotowują do takich sytuacji jak sytuacja autora tematu,ponieważ w combatach omawiane są różne akcje,rozkminia się je z innymi combatowcami na stażach-seminariach w jakiej się było sytuacji,co się zrobiło,co można było zrobić,itd. i ustala jakieś procedury na przyszłość,rozkminia się jaka technika nie wyszła i dlaczego,część technik combatowych z tego powodu uległo różnym modyfikacjom.Daną sytuację analizuje się również z psychologicznego punktu widzenia.Treningi sytuacyjne stosowane w niektórych sekcjach combatowych,w których nie wiadomo co może się zdarzyć w ciemnym korytarzu ,czy po wejściu do jakiegoś pomieszczenia naprawdę wiele dają,gdy musimy nagle właśnie się przełączyć na opcję "walcz" i po takich treningach niektórym otwierają się oczy,że trening to jednak nie jest zabawa,a ma przygotować do walki o zdrowie,czy nawet życie jeśli będzie taka sytuacja,że będziemy zmuszeni walczyć i nie będzie opcji ucieczki,bo nie będzie gdzie.

Zmieniony przez - słaby 56 w dniu 2012-04-24 12:16:40

Raczej ustapić niż zranić,raczej zranić niz okaleczyć,raczej okaleczyć niż zabić,prędzej zabić samemu,niż dać się zabić.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 603 Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 3131
Słaby pisząc o patologii miałem na myśli stosunek do ewentualnych konsekwencji swoich czynów zależnie od pozycji społecznej. Człowiek nie mający nic do stracenia potrafi rzucić się z siekierą na krzywo patrzącego delikwenta. Nie interesują go ewentualne konsekwencje prawne, nie zdaje sobie sprawy ze swoich czynów, działa pod wpływem impulsu, zaburzeń emocjonalnych. Osoby mające jakieś perspektywy, konkretne oczekiwania co do życia, rodzinę, pracę itd. nie będą szukały dymu, co najwyżej utarczki słownej (dzisiaj to raczej norma), chyba że będą pod wpływem jakiś środków.

Człowiek ma jednak prawo chronić swoje zdrowie i życie. Trenując SW tym bardziej, ponieważ posiada wtedy odpowiednie argumenty. Rzecz w tym, żeby stosować przemoc fizyczną adekwatnie do sytuacji i przy użyciu odpowiednich środków. Dzisiaj ważniejszą sprawą od "siły mięśni" jest umiejętność odpowiedniego ustawienia się. Trzeba wiedzieć na co i kiedy można sobie pozwolić.

Co do przewagi systemów combatowych nad sportowymi w sytuacjach skrajnych zawsze byłem tego samego zdania. Trenując SW warto uzupełnić to jakimś Combatem w swoim rozwoju, gdyż mata to nie jest ulica. Dla mnie sytuacja autora topicu nie jest niczym nowym, sam po 2 latach treningu KK nie wykształciłem w sobie instynktu pozwalającego skutecznie zastosować nabyte umiejętności na ulicy. Dochodził jeszcze fakt, że KK samo w sobie na ulicę się nie nadaje.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 77 Napisanych postów 11983 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 79498
To dobrze,że masz dystans do własnych umiejętności,bo ja po trzech latach treningu kiedyś myślałem,że jestem niezły,ale pewne sytuacje i treningi ze sparingami z konkretnymi zawodnikami,szybko mnie z tego poczucia obudziły

Raczej ustapić niż zranić,raczej zranić niz okaleczyć,raczej okaleczyć niż zabić,prędzej zabić samemu,niż dać się zabić.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 69 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 1242
Ciekawa dyskusja się wywiązała Prawda jest taka, że faktycznie mając jakieś oczekiwania względem życia, mówiąc krótko wizję postępuje się inaczej niż żyjąc z "dnia na dzień". Może to kwestia wychowania, wyznawania innych wartości. Możliwe, że jest tak, że niektórzy "wojownikami" się nie rodzą a mają za to inne "cnoty" ;)

Myślałem trochę o tej sytuacji i doszedłem do wniosku, że na przyszłość gaz w kieszeni będzie moim dobrym przyjacielem. Na ulicy nie walczy się o "honor" czy cokolwiek takiego, walczy się o przetrwanie jeśli jest taka konieczność. Z bydłem natomiast lepiej walki unikać, gaz sprawi, że delikwent się popłacze i nie będzie miał absolutnie żadnego śladu czy uszczerbku na zdrowiu.

Ktoś wcześniej tu ładnie napisał, że łatwiej walczyć broniąc czegoś/kogoś niż siebie samego. Nie wiem czy to teza poparta jakimiś naukowymi argumentami, ale w moim przypadku się sprawdza. Jeśli kiedyś się biłem na ulicy to zawsze za kogoś, nigdy sam się nie musiałem bronić.

Prawdą jest też, że są dwa wyjścia - albo uderzyć, albo nie bić się. Kiedy wybierzemy to pierwsze zamyka nam drogę do tego drugiego. Raz miałem taką sytuację w wieku 18 lat, że tak bez myślenia uderzyłem typa, a gdy znalazłem się z nim na glebie to myślałem tylko o tym żeby wstać i go dobić. Szczęśliwie nie trafiłem go moim ciężkim zimowym butem w głowę bo być może bym dziś nie miał okazji żeby pisać tego posta

Kiedy wybierzemy tą drugą opcję no to niestety zaczynamy myśleć, myślenie w sytuacji gdy trzeba działać jest niewskazane, można się spalić psychicznie tak jak ja to zrobiłem - co może w mojej sytuacji nie było najgorsze czy najgłupsze (życie płynie dalej tym samym torem).

Generalnie to dziś gdybym mógł cofnąć czas to.. nie wiem jakbym się zachował, może gazem po oczkach i telefon na Policję (był też jego kompan) albo ewentualnie poprostu telefon na Policję. Walka odpada bo wiem, że mógłbym się łatwo zapomnieć, poza tym nie będę się szarpał z "patologią". Co innego gdyby zrobił to w ciemnej uliczce gdzie trzeba było by się bronić żeby nie dać się zabić..

Mój wykładowca na uczelni powiedział mądrze "lepiej niech mnie czterech sądzi niż czterech niesie" i zgadzam się z nim w 100%. Trzeba jednak trafnie ocenić ryzyko.

QUEBLO napisał mądrze, że to czy się było bić czy nie może powiedzieć tylko osoba która w danej sytuacji była i tu się zgadzam.

Generalnie rzecz ujmując może w przyszłości będę mądrzejszy tym doświadczeniem. Było minęło, wasze komentarze mi pomogły (jak ktoś pisał funkcja terapeutyczna ) i bardzo wam za nie dziękuję. Myślę, że wszystko w tym poście zostało już powiedziane i można go zamknąć, bądź podwiesić.

Dziękuję wam bardzo

Ps. oby nic podobnego wam się nie przydarzyło.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 351 Wiek 40 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 7902
Ja często chadzam w pojedynkę wieczorami przez dworzec, park itp i nigdy nikt mnie nie zaczepiał w takich miejscach.
Natomiast raz w autobusie(czego się nie spodziewałem) przy ludziach przysiadł się do mnie koleś dużo mniejszy ode mnie i mi groził. Kazał wyciągać wszystko z kieszeni i groził że mnie uderzy jak nie będe się słuchał.Był bardzo wulgarny i głośny.
Był z 2 kolegami, łepki na oko 30 kg mniej ode mnie ale oni sobie siedzieli obok i tylko się cieszyli.
Szczerze wystraszyłem się i nie wiedziałem co zrobić, koleś kazał mi spierd.. na przystanku, bo inaczej wpier..wyszedłem z autobusu ponieważ to było zaskoczenie, nie wiedziałem co mam robić.
Szcerze to było powodem że zacząłem myśleć o połączeniu uderzanych i grapplingu w wieku 26 lat.
Jakbym się nie bał i miał jakieś umiejętności to na pewno bym się stawiał zwłaszcza że ludzie wiedizeli kto jest agresorem.

Tutaj też pojawia się znieczulica społeczna, ludzie widzą a nie reagują.
Wszyscy udawali że tego nie widzą i nie słyszą


Zmieniony przez - tomcio.xx w dniu 2012-04-25 12:14:09
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Split vs FBW

Następny temat

tarczowanie

WHEY premium