Mam 30lat, 170,5cm wzrostu, obecnie ważę 65kg, ważyłam 69kg i zaczęłam dietę 1000kcal miesiąc temu, gdzie miałam dowożonych 5 posiłków. Niby coś tam ubyło, ale ... poziom tłuszczu u mnie w organizmie zszedł z ok 31% na 30% - to chyba nie za wiele. W talii mam 72cm, w biodrach 96cm. W ten weekend kończę z tą dietą, bo mam dosyć tych ich kompozycji.
I tu prośba o pomoc... Mam 2,5 miesiąca, żeby schudnąc 8-10kg.
W moim mieszkanku stoi super bieżnia, z której kiedyś korzystałam codziennie przez 2 tygodnie, nie stosując diety i przytyłam wtedy 2kg, w związku z tym olałam ją ;/
No ale może dojdę do sedna. Czy ktoś mógłby pomóc mi obliczyć ile kalorii mam dziennie jeść, ile razy tygodniowo korzystać z bieżni i w jakim tempie chodzić(wtedy codziennie godzinę w tempie 7km/h), czy stosować jakieś suplementy (nie toleruje zbytniego pobudzenia, wpadam w jakieś lęki ;) ).
Planowałam jeść tak:
śniadanie: ok. 200kcal
tosty pełnoziarniste schulstad, 2 plastry szynki, warzywa
albo
kromka pełnoziarnistego chlebka z szynką i warzywami albo jajkiem
(bez dodatku tłuszczu)
drugie śniadanie: ok. 150kcal
owoc+jogurt naturalny albo wasa kanapki gotowe ze sklepu
obiad ok. 350kcal
zupa z jadłodajni obok albo
kurczak gotowany z marchewką w bulionie albo
coś duszonego w sosie z małą łyżką ziemniaków, kaszy czy ryżu
ryba saute z łyzka ziemniaków i surówką
mozarella z pomidorem
podwieczorek ok. 150kcal
owoc albo wasa
kolacja??
tu nie wiem, chleba na pewno nie można, bo zjadłabym kanapkę, ale moze serek wiejski? proszę o radę
Obecnie moje grube cielsko jest efektem 2 piw dziennie, fast foodow, imprez i słodyczy, ale już z tym walczę od miesiąca :(
Bądźcie łaskawi :)