Szacuny
0
Napisanych postów
51
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
451
filonka, dzięki. Wiem, że powinnam.
Mnie dobija i na złą ścieżkę sprowadza brak efektów. Pocę się, jestem ponad wszystkiemu co na stole, ponad częstowaniu, podjadającym koleżankom, codziennym zapachom frytek, ciastek, chleba, itd. Do czasu.
I właśnie w tamtym tygodiu pękłam. Dopomógł bolący ząb, co mięsa nie pozwalał jeść, tylko pierogi.
Motywacja obecnie zerowa, PCO mnie dobija, okresu już z 6 tygodni nie miałam, jak nie 7.
Dupnie jest mi dziś ogólnie.
Szacuny
0
Napisanych postów
51
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
451
Jakichś kiepskawy mam ten tydzień. Wczoraj zapomniałam jedzenia do pracy. Co się nakombinowałam żeby coś zjeść co się ewnetualnie nei bardzo gryzie z tym czego nie mogę.
Skończył się na kaszy gryczanej i kawałku mięsa.
I w związku z powyższym naszła mnie refleksja jak to sobie radzić w takich sytacjach.
Co robicie jak zapomnicie? Trzeba w pracy dłużej zostać?
Dziś już normalnie. Jedzenie zapakowane.
Samopoczucie mam fatalne. Od poniedziałku jak na kacu się czuję, spac mi się non stop chce. Jedyne na co moge się zdobyć to przejście się z kijkami wieczorem. Hantle leżą. Dziś przespałam budzik. Może wieczorem się zbiorę.
Wobec powyższego podejrzewam, że okres nadchodzi.
Szacuny
0
Napisanych postów
51
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
451
Micha z dziś. Jakoś przydużo.
Bób liczę. Korzystając z sezonu weekend był mocno bobowy.
Dzis już resztki wykończyłam i sezon uważam za zamknięty.
Wczoraj w końcu dostałam okresu. Sponiewierana jestem nieziemsko. Spuchnięta też. Ale nie poddaje się i ćwiczę.
Ogólnie przed wakacjami moda na odchudzanie wśród koleżanek zapanowała.
Jedna każe mi jeść jak najmniej i spacerować, druga na siłownie namawie, ale żeby nie było na jakąś platformę wibracyjną.