Walki uliczne są ściśle powiązane z historią mma. Zresztą nie wrzucam tego do wątku z np. walk TUFa.
Puar co innego walki z szacunkiem do przeciwnika, których celem jest wygrana (nawet Felony Figths) a co innego, ludzie o inteligencji kanapki z masłem orzechowym, którzy nie potrafią jak cywilizowane istoty rozwiązać problemów a ich celem jest rozwalenie mordy przeciwnika jak tylko się da.
Zero zasad, zero szacunku + postępowanie jak zwierzęta wypuszczone z dziczy.
Celem tych dwóch z tego filmiku też była tylko wygrana, może i za wszelką cenę, ale jak widać tamten w końcu go puścił kiedy już widział że tamten nie mógł się bronić. Pojęcie "cywilizowany" jest względne. Jeszcze jakiś czas temu w 'solówkach' jak ktoś okładałby kogoś w dosiadzie to uznany zostałby za "niehonorową gnidę" czy coś w tym stylu. Poglądy zmieniają się wraz z tym do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Teraz jak walka schodzi na ziemię to nikt nie protestuje tylko na twarzy obserwatorów widać uśmiech i słychać teksty typu: "o, mma! hehe".
Na SFD jeszcze kilka lat temu, wszyscy tęsknili za "zasadami" z pierwszych UFC, chociaż lubili też miękkie w ich mniemaniu Pride. Zresztą dział nazywał się, jeśli się nie mylę - Liga No Holds Barred czy jakoś tak. A teraz?
Niehonorowe to może być pobicie bezbronnej staruszki w 10 osób, która nam nie zawiniła, a nie walka z kimś kto tego chce.
Jeśli nękanie psychiczne jest skuteczne to czemu nie traktować tego jako czegoś co pomaga nam rozbić przeciwnika? Szacunek można okazać po walce.
Różal wszystko to świetnie ujął w wywiadach.
Cóż "zwierzęta z dziczy" jeśli nie są wściekłe, ranne albo w inny sposób wyprowdzone z równowagi umysłowej nie gryzą się bez powodu.... Nie ma to żadnego sensu.
Jak to nie. Lew spotyka lamparta = fajt. Puma i jaguar = fajt. I tak dalej. Walka o terytorium, pożywienie itd. Albo w stadzie żeby sobie coś udowodnić.
"Dzięki za złoto, mój ty bohaterze" - 100 dan Diego.