Walka wręcz z psem - ale dla fachowców!

no domyślam się ze z racji grubosci ruchy bym miał ograniczone,ale jak pisałeś,sprawdzić siłę atakujacego psa, ciekawiło by mnie jakbym się zachował,co bym mógł zrobić

a co do typki to bym wezwał policję lub straż miejską i już. Się na drugi raz nauczy pieska trzymać i nie startować z ryjem.

tak czytam wasze wypowiedzi i w sumie pozostawil bym bez komentarza ale akurat trafil sie artykul w gazecie wyborczej -rzecz sie dzieje w gdansku w dzielnicy wrzeszcz

"Zdenerwowany amstaff przedostał się przez dziurę w płocie, wbiegł na ulicę i rzucił się na buldoga angielskiego, który szedł na smyczy. - Wbił naszemu psu kły w szyję i dusił go chyba z pół godziny. Zrobiło się zbiegowisko. Jeden z sąsiadów przybiegł z drągiem, którym przez kilka minut okładał amstaffa po łbie. Dopiero po tym pies odpuścił i uciekł za ogrodzenie."


"Równie dramatyczne spotkanie z amstaffem z ul. Podleśnej miał mieszkający po sąsiedzku właściciel kilkuletniego labradora. - Na widok mojego psa amstaff wpadł w szał, wyłamał łbem deskę w płocie i dopadł nas w ułamku sekundy. Byłem przerażony, bałem się, że bestia rzuci się również na mnie - opowiada Tomasz Borowik. - Zaryzykowałem jednak i zacząłem kopać go z całej siły gdzie popadnie. Poddał się dopiero po dziesięciu minutach."

"Policjanci z Wrzeszcza wiedzą już o groźnym psie z ul. Podleśnej. Oficjalne zawiadomienie złożył właściciel pogryzionego buldoga. - Pojechałem na komisariat, bo interweniujący na miejscu funkcjonariusze [po pogryzieniu buldoga na policję zadzwonił jeden ze świadków - red.] poprzestali jedynie na ustnym pouczeniu właścicielki amstaffa. Policja bagatelizuje bardzo poważny problem - mówi Grzegorz Jankowski.Kilka dni temu otrzymał pisemną odpowiedź od policji. Poinformowano go, że "odstąpiono od skierowania wniosku o ukaranie [właścicielki amstaffa - red.] do sądu rejonowego w sprawie niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu psa (...) wobec prawomocnego zakończenia postępowania poprzez pouczenie sprawcy"."

- ostatni akapit podoba mi sie najbardziej.... ;-p

ps. sam mam ast, 10 letnia suke, lubi dzieci, koty (chce sie bawic - jak dostala pare razy po pysku pazurami to nawet nie warknela....) i jest grzeczna i bardzo cierpliwa - ale dlugo pracowalem zeby tak ja wychowac - wiadomo warknie na innego psa jesli ten zacznie awanture ale slucha sie i na komende przestaje wiec nawet w ferworze walki jest do opanowania - wiadomo jak podleci jakis inny pies bez smyczy z klami to lepiej nie wpychac sie miedzy wodke a zakaske..... najlepiej w tej sytuacji jak psy sa zajete soba przytrzymac lub powiesic na obrozy 2 psa (w zaleznosci czy jest pod spodem czy na gorze) i odwolac swojego - zawsze dziala.....i wlasciciel jest wdzieczny ze mu psa nasz pupil lub my psa nie skatowalismy....bo wina ewidentnie jego przeciez jest.

Zmieniony przez - samian w dniu 2011-05-15 23:16:59

wina ZAWSZE lezy po stronie wlasciciela. oczywiscie sa psy z natury agresywne, ale WSZYSTKO zalezy od wlasciwego prowadzenia psa.

niestety *****I z "groznymi rasami" na ulicach jest cala masa i czym bardziej jest agresywny ich zwierzak tym mocniej potem masturbuja sie w domu. zalosne!

bywa ze jak ktoś jest przegrańcem i w życiu nic nie osiagnął lub nie ma czym zaimponowac laskom/kolegom to chwali się jakiego to ma groźnego psa.

Mam nie tyle amstaffa co suke pit bulla, a pasjonuje się tą rasą od kilku lat. Nie jest tak, że one są agresywne z natury wobec ludzi, wobec psów to i owszem, ale to kwestia rozbudzenia instynktów. Pity, Staffiki czy Bulterriery to były psy wyhodowane do walk. Takie są fakty historyczne i nie wolno o tym zapominać. Amstaffy to trochę dłuższa historia z ich wyhodowaniem, ale mają podobny do pitów zestaw genów.
Szczerze mówiąc widząc dresiarnie z astami (chociaż raczej są to psy "w typie asta" czyli nie rodowodowe), to rzygać mi się chcę bo jeden ***** z drugim dodają sobie nimi gęby.
Niestety, temat rzeka. Dopóki będą dostępne psy z pseudohodowli o niejasnym pochodzeniu dostępne np.: na allegro, a będzie mógł je nabyć praktycznie każdy, problem atakujących amstaffów ze skrzywionymi psychikami będzie istniał.

Też sądzę,że większą winę i odpowiedzialność za zachowanie psa ponosi właściciel,niż pies.To człowiek pododobno jest istotą bardziej myślącą i umie przewidywać konsekwencje swoich czynów,lub braku działania.Zbyt wiele osób psy traktuje jako zabawki,młodzi jako oznakę prestiżu na dzielni(bo mam amstaffa,pita,czy innego zabójcę i noszę ciuszki everlasta,pitt bula,itd. i w ogóle jestem za.***i.stym kozakiem).Babcie i inne mohery traktują swoje kundle niemalże z błogosławieństwem i niech ktoś o ich pupilu powie coś złego,to prawie koniec świata jest i lecą wiązanki różne,na wszystko swoim ogryzkom pozwalają,bo oczywiście ogryzki są małe i nie potzrebują chodzenia na smyczy i w kagańcu,a najczęściej one ugryzą kogoś w nogę,z upodobaniem ganiają rowerzystów i biegających.

Jeśli chodzi o duże i groźne psy,to jeśli pies jest ułożony,to zna swoje miejsce w stadzie,wie kto jest jego panem i czuje respekt do niego,bo to jego przewodnik stada,jeśli nie,zdominuje on właściciela,zrobi porządki w domu(znam przypadek,że pies zawłaszczył fotel "pana" i jak chciał ktoś usiąść na jego-psim już fotelu,to warczał i pokazywał ząbki).Taki pies "rządzi" w domu ,na żadne komendy nie reaguje i tylko kwestią czasu jest jak coś się stanie.Taki pies puszczony luzem,bądź bez kagańca na pysku na dworze,to chodząca bomba,bo nie jest kwestią,czy kogoś pogryzie,ale kiedy.Do psów,jak i wszystkich zwierząt trzeba mieć serce,a już szcególnie ras,które wymagają poświęcenia więcej czasu i uwagi.

Zmieniony przez - słaby 56 w dniu 2011-05-16 20:04:57

wszystko prawda - polecam programy cesara millana - jesli ktos ma kablowke (byly kiedys na discovert czy innym tlc) - potrafi w krotkim czasie zresocjalizowac kazdego pas i niestety wine za bledy wychowawcze zawsze ponosi czlowiek - psy nie sa zle z natury niezaleznie od tego jakie maja predyspozycje czy geny

Ceasar Milan leci na National Geographic Channel. Wiem, że zdania na jego temat w środowisku entuzjastów bullowatych są bardzo podzielone, nie mniej jednak można pooglądać. Gościu szkoli trochę oldschoolowo, ale fajnie to wygląda w TV.

Też przez pewien czas oglądałem ten program, ale jeśli mam być szczery to 2h które wykupiłem u trenera dla mnie i mojego czworonoga były więcej warte od wszystkich obejrzanych przezemnie odcinków - dużo z tych rzeczy które tam pokazuje nie działa, ale nie temu, że faktycznie jest to bezsensownie, tylko dla tego że nie mówi o ważnych elementach kluczowych, które są konieczne do przekonania psa do pewnych rzeczy.

Każde szkolenie u fachowca szybciej uczy,bo wszystko on może nam dokładnie wytłumaczyć.Dłużej o wiele do pewnych rzeczy dochodzi się samemu,a tam mamy wszystko podane na przysłowiowej tacy.Odnoszę to też to innych dziedzin,nie tylko do prób uczenia pewnych zachowań zwierząt domowych.