Mam 22 lata, 167 cm, i w chwili w której zacząłem ćwiczyć ważyłem 49 kg. Oczywistym celem było przybranie na masie, stąd wybrałem jakiś trening na masę, znacząco zmieniłem dietę, zwiększyłem ilość kalorii, głównie białka i muszę przyznać, że wszystko działa ale...
W ciągu 3 miesięcy przytyłem do 56 kg i poza wzrostem mięśni widzę także odkładający się tłuszcz na brzuchu. Całe życie będąc chudy, widok tłuszczu napawa mnie pewnym niesmakiem i chętnie bym się tego pozbył, ale...
Ciągle chcę przybrać na masie. Docelowo chciałbym ważyć ok 62-65 kg, ale nie podoba mi się sadło zakrywające mięśnie brzucha (wiedząc, że w wyciskaniu nigdy nie będę za dobry, ze względu na predyspozycje fizyczne, za cel wybrałem sobie wyrobienie kraty na brzuchu - brzuch trenuje więc 3-4 razy w tygodniu naprawdę intensywnie (tzn. 3 razy intensywnie tak że sam trening brzucha to ok 40 minut i 1 raz łagodnie aby dać mięśniom odpocząć ale by je lekko stymulować)). Tak więc waga mi się zwiększa (cel przybrania na masie spełniam) ale im lepsze mam wyniki w ćwiczeniach na brzuch tym więcej tłuszczyku mi go zakrywa.
W celu rozwiązania tego problemu lekko skorygowałem dietę, wyrzuciłem z niej większość źródeł tłuszczu, zastępując węglowodanami złożonymi i myślę nad wprowadzeniem ćwiczeń areobowych.
Problem z tym, że w boje się iż ćwiczenia areobowe spalą to nad czym ciężko pracuję i zatrzymają mój przyrost masy.
Co więc zrobić? Dodać do treningu ćwiczenia areobowe i jeśli tak to w jakich ilościach? Czy może poczekać i dopiero jak osiągnę docelową wagę przerzucić się na rzeźbę i wtedy ewentualnie pracować nad pozbyciem się nadmiaru tkanki tłuszczowej?