Moja przygoda z "siłownia"(trenuje w domu) zaczęła się jakieś dwa lata temu. Pierwszy rok było to kompletna fascynacja kulturystyką, żaden trening nie opuszczony i w ogóle, ale zero pojęcia mimo tego coś mi się udało zdziałać do wakacji 2008- uważam że wtedy osiągnąłem najlepszą "sylwetke". Po wakacjach klasa maturalna, nauka do matury, sranie w banie... i siłka stałą się tylko przyjemnym dodatkiem do życia a nie jak wcześniej priorytetem. Teraz studia.. codzienne dojeżdżanie na akademie po 2 godziny w jedna strone i ch*jnia z grzybnią
zaraz pojawią się zdjęcia..