ukłony w Waszą stronę za to, co robicie tutaj na forum. Przyznaję się bez bicia, że przesiaduję tutaj naprawdę sporo czasu, dużo czytam i naprawdę dużo się od Was uczę. Postanowiłam jednak założyć własny temat, bo jestem świadoma faktu, że przeglądając dzienniki innych dziewczyn nigdy nie uzyskam odpowiedzi na pytania, które dotyczą bezpośrednio mojej osoby.
Na początek ankieta, zrzut miski i tre:
Wiek : 26
Waga : 62
Wzrost : 177
Obwód w biuście(1) : 84
Obwód pod biustem : 72
Obwód talii w najwęższym miejscu (2): 63
Obwód na wysokości pępka : 70
Obwód bioder (3): 87
Obwód uda w najszerszym miejscu: 49
Obwód łydki : 35
W którym miejscu najszybciej tyjesz : brzuch
W którym miejscu najszybciej chudniesz : twarz, piersi
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: trening siłowy ( 3 x w tygodniu), bieżnia mechaniczna (3 x w tygodniu)
Co lubisz jeść na śniadanie: gofry owsiane, jajecznica
Co lubisz jeść na obiad : roladki drobiowe, dużo warzyw, ryż, kasze i makarony, ryby
Co jako przekąskę : nie jadam
Co jako deser : nie jadam
Ograniczenia żywieniowe : nie jadam wieprzowiny
Stan zdrowia: nie narzekam,aczkolwiek w dzieciństwie często wypadały mi rzepki
czy regularnie miesiączkujesz: tak
czy bierzesz tabletki hormonalne: nie (odstawiłam w czerwcu 2012)
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: nie
czy rodziłaś: nie
Preferowane formy aktywności fizycznej: siłownia, bieganie
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : obecnie BCAA, Omega-3, glukozamina; kiedyś Termo Speed, L-Karnityna, jabłczan kreatyny
Stosowane wcześniej diety : od głodówek, South Beach, wegańskiej, wegetariańskiej do MŻ; obecnie staram się odżywiać racjonalnie
Mogę się przedstawić jako ofiara efektu jo-jo. Na diecie byłam chyba zawsze, a swoją pierwszą zaliczyłam już w wieku 10 lat (!). Nie miałam oczywiście bladego pojęcia jak to robić, więc z reguły wyglądało to tak, że najpierw cięłam znacznie kalorie, czasem nawet głodziłam się przez kilka dni z rzędu, a kiedy już osiągałam wymarzoną wagę (o tak, waga zawsze była wyznacznikiem chudości) to wracałam do starych nawyków żywieniowych, a w efekcie do wagi wyjściowej z gratisowymi kilogramami. Każda dieta kończyła się tak samo.
Słodycze umiłowałam do tego stopnia, że potrafiłam robić sobie maratony - zaopatrywałam się w stertę słodkości i za jednym posiedzeniem, oczywiście w samotności, zjadałam je wszystkie. Waga oczywiście szła w górę co powodowało depresję, którą leczyłam dodatkową porcją słodyczy. Jednym słowem błędne koło. Później wymyśliłam sobie, że przecież mogłabym zwracać to co zjadam, bo przecież wtedy nie mam prawa przytyć. Jak pomyślałam tak zrobiłam i sztukę wymiotów opanowałam niemal do perfekcji. Niestety nie byłam świadoma faktu, że nigdy nie zwrócę wszystkiego, więc i tak tyłam. No i w ramach pocieszenia znowu jadłam, i tak w kółko...
Tu zbliżamy się już do roku 2010, kiedy osiągnęłam wagę 87 kg i było mi już wszystko jedno. Byłam już zmęczona ciągłą walką o szczupłą sylwetkę i pogodziłam się sama ze sobą, że umrę jako grubas, a jedyną moją przyjemnością będzie jedzenie i picie alkoholu.
W akademiku poznałam chłopaka, który mi się spodobał. Wysoki, przystojny, wysportowany... lecz nie zwracał na mnie uwagi. Pomyślałam więc, że jeśli schudnę, to może się mną zainteresuje. Wiem dziewczyny, że to mało ambitne, ale miałam w końcu bodziec. Znowu zaczęłam dietę, ale bazowałam głównie na waflach ryżowych, jogurcikach i twarożkach, a waga jak szalona szła w dół. Żeby nie skłamać - od listopada do kwietnia schudłam do 65 kg. Ruszałam się wtedy mało - oczywiście robiłam miliardy brzuszków (8 min abs, A6W - a jak!) i od czasu do czasu biegałam. Skóra niestety nie zareagowała zbyt łaskawie na taki duży spadek masy w tak krótkim czasie i tej pamiątki wstydzę się do teraz.
A co się stało z chłopakiem, który mnie w to wszystko wkręcił? Obserwował jak się zmieniam, wspierał i podpowiadał. I pewnego marcowego dnia oświadczył, że mogłabym pójść z nim na siłownię. Więc poszłam... i tam już zostałam:)
Siłownia, na którą poszliśmy okazała się być świątynią sekcji trójboju siłowego. Na początku moje treningi były bez ładu i składu, miotałam się bez celu, tu coś dźwignęłam, tam coś zrobiłam i tyle... Aż w końcu jeden z ćwiczących tam chłopaków zapytał czy nie chcę nauczyć się czegoś nowego. Zafundował mi bojowy trening (przysiad, WL i martwy ciąg), a mi to się tak spodobało, że chciałam więcej i więcej. Początki były bardzo trudne, byłam bardzo słaba. Pamiętam, że za pierwszym razem było mi bardzo ciężko podnieść sam gryf z ziemi. Na szczęście progresuję :)
Obecnie trenuję trójbój siłowy jako rodzynka w męskiej sekcji. Treningi odbywają się trzy razy w tygodniu. Dodatkowo jeszcze biegam w dni wolne od siłowni, jeden dzień w tygodniu (sobota) odpoczywam.
Dzisiaj wtorek czyli dzień "ciężkiej klaty" i pleców:
wyciskanie leżąc na szeroko 20/6 x 2, 30/6, 40/3 x 3
wyciskanie ekscentryczne 47.5/2 x 2
podciąganie końca sztangi w opadzie 0/10, 10/8, 17.5/8
chodzi mi o takie ćwiczenie:
zarzut: 10/6, 20/6, 25/6, 30/3
martwy ciąg - dociąganie 20/6, 45/4, 75/4, 120/3
Zrzut z dzisiejszej miski:
No i ja:
A teraz może napiszę o co mi właściwie chodzi.
Drogie Lejdis, liczę na waszą pomoc głównie jeśli chodzi o dietę. Liczę, że podpowiecie mi co i ile tego jeść, by rosnąć w siłę. Przeczytałam naprawdę dużo artykułów dostępnych w Waszym dziale, przejrzałam sporo dzienników i widziałam wiele misek. Ciekawi mnie mój rozkład BTW, zapotrzebowanie kcal. Ja się na tym naprawdę nie znam. Na szczęście etap jogurcików, twarożków i wafli ryżowych mam już za sobą... Dzięki Wam wyeliminowałam naprawdę dużo świństwa z mojej diety. Dużym zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że można żyć bez nabiału. Wcześniej byłam mlekochlorkiem, piłam litr w dwa dni, a teraz nawet kawę umiem pić bez mleka. Niebawem nauczę się jeszcze nie pić kawy w ogóle.
Świadoma jestem również swojego płaskodupia i nie ukrywam, że chciałabym coś z tym zrobić. Wiem, że uzyskam to tylko i wyłącznie dietą i ćwiczeniami i tu również liczę na pomoc i cenne wskazówki.
Zależy mi na poprawieniu estetyki ciała (wcześniej wspomniana luźna skóra na brzuchu) i dożywotniej zmianie stylu życia.
Myślę, że własny wątek na forum na pewno będzie działał na mnie motywująco.
Bo nie chcę już wracać do tamtej Marty i do tamtego smutnego życia.
A zatem Lejdis, pomożecie?
Zmieniony przez - martucholec w dniu 2013-01-22 20:02:08
W pogoni za upragnionym zadkiem - DT:
http://www.sfd.pl/Do_boju!_[dieta_i_tre_po_trójboju_siłowym]-t934330.html