Minęły pierwsze dwa tygodnie mojej diety...
Czas na podsumowania :)
Dieta:
zupełnie nie odczuwam,że jestem na diecie.
wrecz przeciwnie, ciągle kombinuję jak zjeść brakujące białko, kalorie:)
Troszkę mnie przerażały te ilości, bałam sie przytycia, nigdy tak bezkarnie sie nie objadałam. Wolę to niż zwijanie sie z głódu :)
Trening:
w pierwszym tygodniu czułam sie fantastycznie, rowerek był przyjemnością,
ćwiczenia siłowe uważałam że za lekkie jak dla mnie, zero zakwasów, zero zmęczenia. Drugi tydzień był juz zupełnie inny. Nagle okazało się, że czuje opór w mięśniach, pedałuje mi się z trudem, jestem cała mokra i zniknęła gdzies ta lekkość. Zaczełam na treningu czuć,że mam mięśnie i że one pracują, co nie które odkryłam ,że posiadam,a nigdy ich nie odczuwałam
Pojawiło sie tez zmęczenie,pomimo,że po treningu wychodziłam lekka i zadowolona,w ciągu dnia dopadało mnie wyjątkowe osłabienie,dwa razy zafundowałam sobie drzemkę w ciągu dnia. Nie tyle to było zmęczenie fizyczne, co jakaś ogólna niemoc, szybsze męczenie sie, brak koncentracji.Piątek, sobota były lepsze, niż początek tygodnia. Pewnie tak ma być. Proszę o komentarz...
Zakupiłam na wszelki wypadek zestawy witamin i mikrolelementów.
Od wczoraj nie mam już tego uczucia osłabienia. Zobaczymy co przyniesie trzeci tydzień...
A teraz najważniejsze, efekty:
niestety nie podam róznicy wagowej, bo chwilowo nie mam dostępu do wagi, zważę sie dopiero w srode :(
korzystam z pomiarów ciała:) i tak:
biust: -2 cm
talia: -3 cm
biodra: -3 cm
oczywiście musiałam to sprawdzić na specjalnie w tym celu przygotowanych spodniach...faktycznie jest róznica :)
przestań szukać,naucz się znajdywać