Nie chcę byc posądzony o brak ludzkich uczuć,
ale chcę nadmienić że sporo "gwałtów" zdarza się w sytuacjach takich:
- dziewczyna zna napastnika, idą razem do mieszkania, pokoju, do lasu.
zaczynają się jakieś "zabawy w lekarza",
laska nagle stwierdza, że na "całość" to nie ma ochoty,
no a wtedy kolesiowi puszczają nerwy, bo ma plemniki zamiast neuronów
i ... zaczyna się.
Aby nie być gołosłownym moge przytoczyć słowa mojej byłej dziewczyny:
- podoba mi się w Tobie, ze nie pytasz się mnie o pozwolenie ...
Czaicie???
W takich sytuacjach IMHO wina leży co najmniej po obu stronach zajścia.
P.S. Nie mówię tutaj o brutalnych czy też zbiorowych gwałtach.
Takich kolesi powinno się mordować bez zwłoki i litości ...