3-6 powtórzeń i konkretne obciążenia, zwykle większe niż waga twojego ciała.No tak , tylko ja ćwiczę tylko w domu i aktualnie nie posiadam aż takich obciążeń, dlatego kombinuję, tj. ćwicząc np. uginanie sztangielek( na biceps), najpierw wykonuję serię "meczącą" z mniejszym ciężarem i dopiero wtedy zakładam większe obciążenie tak żeby zrobić nie więcej niż te 6 powtórzeń.Nie wiem czy to dobra droga, ale na razie nie mam innego wyjścia.
Druga rzecz,którą stosuję to trening tzw póz statycznych z gimnastyki-nieźle mi to zawsze daje w kość. Przykładowo gdy wykonuję 6 serii
tuck planchepo 10s, to na drugi dzień "zakwasy" w plecach, barkach mam gwarantowane, a tego nie doświadczam po zwykłym treningu "siłowym"-myślę,że to oznacza, że mięśnie jednak dostają jakiś pozytywny bodziec, coś innego niż zwykły
trening siłowy. Nie wiem dokładnie na ile "zakwasy" świadczą o jakości treningu, ale moje subiektywne odczucia są takie, że jak dzień po treningu nie czuję ,że moje mięśnie nie oberwały-to się czuję tak, jakby tego treningu nie było wcale...
Nigdy nie pobiłam swojego rekordu w wyciskaniu, który miałam trenując jednocześnie SW i robiąc po 100-150 pompek w serii.
Po pierwsze to cieszę się, że w końcu odezwała się jakaś dziewczyna, dla której 100pompek w serii to nie jest jakiś nieosiągalny kosmos
Na temat tego jak się przekładają duże ilości pompek na siłę w wyciskaniu-również nie mam pojęcia-nigdy nie sprawdzałam swoich maxów,chociaż to zagadnienie bardzo mnie interesuje.
Wczytywałam się ostatnio w tego "lafaya" -sam trening wydaje mi się bardzo interesujący, myślę,że wytrzymałościowo można by na nim dużo osiągnąć-ale jakie i czy, miało by to przełożenie na osiągi siłowe-nie mam pojęcia-stąd było moje pytanie do lafayowców...ale oni coś nie chcą przemówić