We wczorajszej misce zamieniłam dorsza (nie mieli już w sklepie) na filet z tuńczyka, dziś z racji że jeszcze troche zostało to przewiduję to samo, ale w wersji ze szparagami i makaronem :)
Spowiedź z dzisiejszego treningu:
MC - Chłop pokazywał, ale chyba bedzie potrzebna pomoc trenera. Czułam nie tyle nogi co ramiona i łopatki i plecy w dolnym odcinku. U chłopa na telefonie są zdjęcia, jak przylezie to wstawie lub wyślę do korekty dobrej duszyczce. Ogólnie pupa wypięta, klatę cieżko było, ale urzymywałam też wypiętą, natomiast sam ciężar nie wiem czy utrzymywać prostopadle (bo przy schodzeniu odchodzi od ud) czy ściągać rękoma do ciała? Może dałabym radę więcej, ale zrobiłam rozgrzewkowe próbne co by załapać chyba z 30x samym dużym gryfem (nie wiem ile ważył, ale pewnie z + -20 kilo) Aaaaa no i ręce strasznie mi się ślizgały, nie dociągnęłam do końca serii, bo mi sztanga z rąk wypadała... Może rękawiczki jakieś? Polecacie coś?
Wyciskanie sztangi stojąc - Sztangi były rozchwytywane, a chciałam się rozruszać, więc te 9kg to była piłka lekarska, kolejne 11 powt. to już sztanga - robiłam przerwy od 7 powt ze sztanga na klacie, bo nie gibało a ręce zgalaretowiały :D
Ściąganie drążka - Miło, przyjemnie, ale ostatnie powt. ciężkie. Ciekawe, że procz mięśni pleców i ściągania łopatek czuję wyraźnie spięty brzuch :)
Wypady - dla mnie kosmos, gibam się jak pijak przy p-owrocie, ale cały czas patrze w lustro, by się upewnić że dobrze zginam tylną nogę i poprawiam technikę. Po powrocie drepczę w miejscu 3-4x przed kolejnym wypadem.
Uginanie nóg leżąc - zgapiłam się i polazłam na maszynę i zrobiłam siedząc...
Pompki - po 6 damskich padłam na pysk :D
Rozdygotana przepłynełam jeszcze kilka basenów zamiast aero, sauna i do domu :)
A teraz micha planowana na dzisiaj i spadam do pracy:
Zmieniony przez - disarrays w dniu 2014-07-16 11:25:04