Tkwię obecnie w martwym punkcie, bo nie wiem co dalej ze sobą robić. Ćwiczę już łącznie 9 miesięcy na siłowni a tak na prawdę nie widzę żadnych efektów tego. Robiłem od 2 miesięcy redukcje i oczywiście chciałbym w końcu nabić się mięsem, ba śni mi się to po nocach :D Z drugiej strony jednak nie chce tragicznie wyglądać na wakacje jak będę musiał zdjąć koszulke na plaży etc. Na redukcji z 75 kg zjechałem na obecnie 68,7 na czczo. To wszystko przy 1,77 m wzrostu. I tu tkwi dylemat czy wyciąć dalej do kraty na brzuchu, czy robić reverse i 100 kcal co tydzień dodawać. Obecnie mam 2,3k kcal w diecie(zbilansowana, żadne LC, ketozy) czy dalej redukować nie zmniejszać kalorii, robić interwały itp.
Najbardziej mnie dołuje partia ramion, głównie biceps bo wszyscy ćwiczą parę miesięcy i im rośnie parę cm w tym obwodzie a ja nadal mam jakieś 31 cm w bicepsie. Doradźcie, ale tak szczerze na czym się teraz skupić i czy taka redukcja trwająca jeszcze miesiąc opłaci mi się, czy zaczynać masę z reversem.
Nie komentujcie jakości zdjęć, czy pozowania bo jestem w tym zielony i zwyczajnie pajacowałem spinając się przed aparatem. Niestety zdjęcia w świetle dziennym, więc "detale" brzucha na tym cierpią.