Waga : 72.6
Wzrost : 162
Obwód w biuście(1) : 101
Obwód pod biustem : 81
Obwód talii w najwęższym miejscu (2): 78
Obwód na wysokości pępka : 91
Obwód bioder (3): 108
Obwód uda w najszerszym miejscu: 62
Obwód łydki : 42
W którym miejscu najszybciej tyjesz : uda
W którym miejscu najszybciej chudniesz : brzuch
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: taniec brzucha, od czasu do czasu basen, crossfit, aerobik, siłownia
Co lubisz jeść na śniadanie: owsianka
Co lubisz jeść na obiad : makarony i kasze z mięskiem, surówki i sałaty
Co jako przekąskę : warzywa, owoce, twaróg
Co jako deser : owoce
Ograniczenia żywieniowe : brak
Stan zdrowia:
czy regularnie miesiączkujesz: tak
czy bierzesz tabletki hormonalne: tak
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: nie
czy rodziłaś: nie
Preferowane formy aktywności fizycznej
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : jakieś 6 lat temu l-karnityna
Stosowane wcześniej diety : brak, raczej w kierunku racjonalnego odżywiania
Hej, nie gryźcie, bo pierwszy raz odważyłam się coś tu napisać. ;)
Generalnie moja historia jest jakich wiele... Studia, zapuszczenie na drożdżóweczkach, kawy z bitą śmietaną, itp.
Studia się skończyły, a ja zostałam z wagą 82 kg. W święta bożego narodzenia podjęłam decyzję i wróciłam do wcześniejszych przyzwyczajeń - co najmniej 3 razy w tygodniu przez minimum godzinę dziennie jakaś forma ruchu. Wyszło jakieś 5, 6 razy, czy to w domu jakiś HIIT, czy inne baseny, crossfity etc. Schudłam dokładnie 9,4 kg na takim ćwiczeniu, i z racjonalnym podejściem do jedzenia (czyli mogę wszystko, ale z umiarem, umiar nie dotyczy warzyw). Dodatkowo mój mąż schudł razem ze mną, też około 10 kg.
I tu zaczął się problem. Waga stanęła na tych 72,6 kg dwa miesiące temu. Ćwiczę tyle samo bo ciężko mi dołożyć coś więcej, z racjonalnego odżywiania chcę się przestawić na odżywianie kontrolowane, bo skoro stanęło to coś kuleje.
Moje obecne zapotrzebowanie to około 2600 kcal, próbuję jeść 2200 ale powiem szczerze, że mało kiedy mi to wychodzi - raczej moje posiłki mieszczą się w 2000 kcal, a wcześniej jak tak sobie przeanalizowałam to jadłam pewnie mniej - ale nie żebym się głodziła, oscylowało na poziomie 1500 - 1800. Przypuszczam, że po prostu organizm się zbuntował, bo miał za mało i metabolizm tupnął nogą.
Czy teraz te 2000 kcal, i np. dzisiejsza micha są ok? Czy próbować jakoś zwiększyć kaloryczność? Jeśli tak, to co i gdzie dodać? Co poprawić w takiej misce?
Przyjęłam BTW 30:30:40.
Moja sylwetka to coś między klepsydrą a gruszką (duże piersi, duże biodra i masywne uda - mój problem :(, mocno wcięta talia).
Co do posiłków przed i po treningu - różnie z nimi bywa, bo raz ćwiczę przed południem, raz popołudniu, a raz wieczorami. Staram się ćwiczyć co najmniej 1,5 h PO jedzeniu, a po ćwiczeniach w ciągu 30 minut coś sobie dostarczyć.
P.S. Tak, tak, wiem, nie powinnam jeść tej kiełbasy podsuszanej. ;) Ale to dopiero początek jeszcze bardziej rozsądnej drogi, także czasem zdarza mi się sięgnąć po coś takiego...