djfafa - myślę, że do takiego postawienia sprawy już się ustosunkowałem miedzy innymi stronę wcześniej. Poza tym przykłady którymi się posługujesz, by oddać katastroficzny klimat, chyba nie są zbyt precyzyjne, tzw szynki wysokowydajne - to nie jest to wymysł ostatnich lat, własnie ok 10 - 15 lat temu był największy "boom" na takie produkty. W ostatnim czasie natomiast zauważyć można zwrot, coraz większą popularnością cieszą się wędliny produkowane metodami raczej tradycyjnymi niż przemysłowymi i ta tendencja jest bardzo wyraźna (zwłaszcza u zachodnich sąsiadów, ale ostatnio również w Polsce). Widać również zainteresowanie produktami ekologicznymi. Nawet jednak czasy komunizmu nie koniecznie były lepsze (jeśli sam nie miałeś działki z ogródkiem i świniaka w zagrodzie), z resztą pogadaj sobie z kimś kto prowadził w owych czasach gastronomię, a opowie Ci jak zrobić z tektury kotleta i nie koniecznie bedzie to jedynie oderwana od rzeczywistości anegdota... Dawna wiedza na tamat zanieczyszczeń przemysłowych była niewielka, i to nie tylko wśród przeciętnych obywateli, ale również w jednostkach "decyzyjnych". Postawienie huty na glebie żyzności pierwszej klasy było powodem dumy i radości, podobnie jak kominy wycelowane w niebo czy fabryki wpuszczające beztrosko odpady do rzeki. Tak więc sugerowanie jakoby w ostatnim dziesięcioleciu wydarzył się dramat i wszystko zmierza po równi pochyłej - nie odpowiada prawdzie. strzelenie dzika z dubeltówki sprawia iż w tkankach jadalnych tego zwierzęcia w sporym obrębie wokół i wgłąb trafienia stężenie ołowiu przekracza setki razy dopuszczalne normy. I tak było i sto lat temu ze zwierzyną łowną.
Problem zanieczyszczenia srodowiska - to problem który dostrzegam (musialbym byc slepy zeby tego nie widziec), i jest to problem istotny z punktu widzenia żywieniowego. Metode radzenia sobie z nim - podałem w poprzednich postach - i jest to metoda konwencjonalna, uznawana za najlepszą przez oficjalny stan wiedzy i nauki. Mozna sie nie zgadzac, mozna tworzyc własne teorie i wierzyc, że jest się "do przodu", że oficjlany stan wiedzy zmieni się na obraz i podobieństwo naszego... Jest to jednak trudniejsze do obronienia w merytoryznej dyskusji i obarczone jet większym ryzykiem błędu.
Jeszcze raz powtarzam, nie bagatelizuje problemu zanieczyszczenia środowiska, ale zwracam uwagę, że Twoje podejście jest niekonstruktywne, a obraz który przedstawiasz nacechowany jest histerią. Nie ma bowiem opcji "odmowy przyjmowania pokarmów", bo trzeba jeść by żyć. Żywnośc wysoko-przetworzona w postaci suplementów i odżywek którą gdzie nie gdzie lansuje się jako lepszą alternatywę, zwłaszcza przy dużym jejudziale i przyjmowaniu "na zapas", albo przedkładaniu suplementów ponad źródła nisko-przetworzonej żywności jest rozwiązaniem zdecydowanie gorszym niż spożywanie przemyślanie dobranej żywności konwencjonalnej. Dowodem jest choćby żywienie kliniczne które stosuje się jedynie w konieczności i tak długo jak to jest niezbędne - i ani dnia dłużej.
Suplementy to uzupełnienie diety, a nie zamiennik konwencjonalnych pokarmów. Niektóre osoby z którymi mam nieraz okazję dyskutować - mam wrażenie widzą menu przyszłości - jako zesatw pigułek, proszków i ampułek z płynem. Tymczasem wynika to albo z naiwności, albo z braku auto-pokory, nic nie jest bowiem przesądzone. No chyba, że smierć i podatki
Stąd nacisk stawiam na pewną granicę, choć możliwe że w wypadku suplementów typu o3 - średnio fortunnie, bowiem biorąc pod uwagę dzienne spożycie z niskoprzetworzonych źródeł - suplement ten można wręcz potraktować jako alternatywną "fortyfikację" żywności.)
Zmieniony przez - faftaq w dniu 2011-01-04 20:23:57